Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 13:55
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Zabójstwo sądzone po latach

W Sądzie Okręgowym w Lublinie ruszył proces dotyczący zabójstwa w Terespolu z 1996 roku. Po 20 latach, dzięki pracy policyjnego Archiwum X, udało się dojść, kto pociągnął za spust i śmiertelnie postrzelił 62-letnią kobietę. Jednym z podejrzanych jest Białorusin Władimir M., którego w marcu tego roku złapano w Augsburgu w Niemczech. Po dwóch miesiącach trafił do polskiego aresztu. Sąd przedłużył zastosowanie środka zapobiegawczego.
Zabójstwo sądzone po latach

Tragiczne zdarzenie miało miejsce przed północą 4 września 1996 roku, w jednym z bloków przy ul. Wojska Polskiego w Terespolu. Władimir M. oddał wtedy strzał z małokalibrowego pistoletu w kierunku drzwi, w wyniku czego pocisk przeszedł przez sklejkę i trafił stojącą po drugiej stronie Stanisławę M. Postrzał spowodował rozległe uszkodzenia narządów wewnętrznych, a konsekwencji śmierć.

Chciał tylko zastraszyć

Jak wyjaśniał w Sądzie Okręgowym na rozprawie 16 marca Władimir M., była już ciemna noc, kiedy strzelił w drzwi. Ponoć nie wiedział, że ktoś o tej porze może tam być. Nigdy wcześniej nie strzelał, był bardzo przestraszony i zestresowany. Nie pamiętał nawet, jak wychodził z bloku, prawdopodobnie dlatego, że brał narkotyki.

Na pytanie sądu, czy przyznaje się do winy, odpowiedział: – Przyznaje się do tego, że strzeliłem w drzwi. Nie pomyślałem, że mogę kogoś skrzywdzić. Zrobiłem duży błąd, chciałem tylko zastraszyć Dariusza W. za to, że zostałem wcześniej pobity. Myślałem, że jak strzelę w drzwi, to później znajdzie dziurkę po kuli, wystraszy się i zaprzestanie takich rzeczy – relacjonował Władimir M.

Po oddaniu strzału miał pustkę w głowie. Wrócił na Białoruś. Kilku dni później w mieście zaczęły krążyć plotki, że w Terespolu ktoś zginął. – Przez całe życie miałem wątpliwości co do tego, ponieważ oficjalnej informacji nie było. Były tylko jakieś plotki w tej sprawie – mówił oskarżony.

Błagał o przebaczenie

Bardzo przeżywał to, co się wydarzyło, i żałował swego czynu. Wiedział, że plotki nie powstały same z siebie i że musiało coś się stać. Nie do końca jednak wiedział, czy z tą śmiercią to prawda. Jeszcze sześć lat po zbrodni mieszkał w Brześciu i nikt go nie pytał o tę sprawę. Zrozumiał jednak, że to jest prawda.

– Chcę przeprosić obecnego na sali rozpraw syna pokrzywdzonej. Wiem, że to jest niemożliwe, żeby cofnąć czas. Przysięgam, że nie chciałem tego. Błagam, proszę mi wybaczyć – dodał pod koniec.

Jak wynika z jego wcześniejszych zeznań, nie pamiętał wszystkiego z tamtego okresu. Nie wiedział, czy przyjechał do Terespola z kimś, ani czy był sam pod blokiem.

Więcej na ten temat w papierowym lub elektronicznym wydaniu Słowa nr 15.

Maciej Maciejuk


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama