Sprawa wygląda tak, że po 22.00 na skrzyżowaniach Zamkowej z Artyleryjska i z Warszawską oraz Narutowicza, zmieniają się światła na pulsujące, ostrzegawcze. - Ulica pustoszeje. Wtedy są idealne warunki, bo prosty odcinek szerokiej drogi jest jak tor wyścigowy – mówi bialczanin.
Sam mieszka przy Zamkowej i nieraz widział motocyklowe popisy jazdy na tylnym kole. - Problem jest też w tym, że nie da się spokojnie posiedzieć wieczorami przy otwartym oknie, bo ryk silników stawia na baczność. Rozmawiam z sąsiadami i okazuje się, że nie tylko mi przeszkadzają takie wyścigi pod oknami – mówi mężczyzna. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 3 sierpnia
Napisz komentarz
Komentarze