Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 grudnia 2025 08:25
Reklama
Reklama

Takiego napięcia w skokach jeszcze nie było. I to tuż przed olimpiadą

Ostra wojna w skokach narciarskich na kilka dni przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Zaczął ją były trener polskiej kadry.
Takiego napięcia w skokach jeszcze nie było. I to tuż przed olimpiadą

Autor: iStock

Stefan Horngacher to były trener polskiej kadry narciarskiej, a dziś szkoleniowiec Niemców. To on wywołał awanturę, która doprowadziła do dyskwalifikacji polskich zawodników i pokrzyżowała nasze plany na igrzyska w Pekinie. A te rozpoczną się w piątek 4 lutego i potrwają do 20 lutego.

Zaczęło się w ostatnią sobotę podczas zawodów w Willingen. Horngacher złożył protest dotyczący butów używanych przez naszych skoczków, a władze federacji narciarskiej uznały to zastrzeżenia za słuszne. W efekcie zdyskwalifikowano Piotra Żyłę i Stefana Hulę.

O co chodzi z butami? Polacy używają sprzętu, który – jak ocenia FIS – nowego, a nie zgłoszonego, który nie został zbadany w wyznaczonym terminie (do 1 maja). Polska strona odpowiada, że nie jest to nowy sprzęt, tylko zmodyfikowany i właśnie z takim chce startować w Pekinie.

Wyjaśnijmy, że te... obuwnicze różnice polegają na większej ilości gąbki w tylnej części buta i większej wolnej przestrzeni od nogi zawodnika. Dla FIS jednak to za duże zmiany, żeby mówić tylko o modyfikacji.

– Niewiele więcej możemy zrobić. O tych sprawach decyduje Sandro Pertile i Nika Jukkara. Piszemy pisma, kontaktujemy się z FIS. Ciągle słyszymy, że zmiany trzeba było zgłosić do maja. Wiemy też jednak, że Niemcy tego nie zrobili ze swoimi zapięciami, a jednak im dopuścili. Nie ma określonych procedur sprawiających, że musisz coś pokazać wcześniej. To znaczy są, ale dotyczą nowych rzeczy. A my nie mamy nic nowego, a jedynie zmodyfikowane. Norwegowie zmieniają w swoich butach podeszwy i to jest większa ingerencja, a nic za tym nie idzie – powiedział „Przeglądowi Sportowemu” Adam Małysz, dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego.

Ale jest jeszcze kwestia postawy Horngachera, który do niedawna był naszym trenerem. Małysz go rozgrzesza i mówi, że gdy pracował dla Polski, to grał podobnie, ale na naszą korzyść.

– Kiedy był u nas, robił zamęt w naszych sprawach, a więc to normalne. Każdy walczy o swoje, on też. Poczuł zagrożenie, tak myślę. Zobaczył, jak skaczą nasi w prologu i wybuchł. Jest impulsywny, znamy go. To dziwne i niesprawiedliwe. Oby sytuacja nie podcięła chłopakom skrzydeł – dodał Małysz.

Igrzyska w Pekinie rozpoczną się w piątek 4 lutego. I tego samego dnia rywalizację zaczną skoczkowie.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZamów prenumeratę tygodnika Słowo Podlasia na 2026 rok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama