Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 16:39
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Wokół pomnika jest pełno śmieci. Mieszkańcy chcą go przenieść

Mieszkańcy Husinki są zaniepokojeni stanem pomnika, który znajduje się we wsi. A konkretnie jego otoczenia. – Pomnik stoi na działce prywatnej. Właściciel działki zostawia przy pomniku opony, kosz na śmieci i inne odpady. Postulujemy do wójta, aby przenieść pomnik na inne miejsce – mówi sołtys wsi Krzysztof Borkowski. – Wiemy o tym problemie. Chcemy wydzielić część działki i ją odkupić, ale czekamy na zielone światło od wojewody – odpowiada Arkadiusz Drąg z gminy Biała Podlaska. Wojewoda zaś informuje, że opieka nad pomnikiem leży w kompetencji wójta i właściciela działki.
Wokół pomnika jest pełno śmieci. Mieszkańcy chcą go przenieść
– Pomnik stoi na działce prywatnej. Właściciel działki zostawia przy pomniku opony, kosz na śmieci i inne odpady. Postulujemy do wójta, aby przenieść pomnik na inne miejsce – mówi sołtys wsi Krzysztof Borkowski

Autor: nadesłane do redakcji

Pomnik, o którym mowa, upamiętnia ważne dla lokalnej społeczności wydarzenia. Pod jego fundamentami znajdują się prochy zamordowanych w obozie koncentracyjnym na Majdanku w Lublinie. Symbolizują one 29 osób, mieszkańców wsi, którzy zostali zamordowani w trakcie pacyfikacji miejscowości w 1942 roku. Niemcy zamordowali mieszkańców wsi, których posądzili ich o ukrywanie radzieckich jeńców, zbiegłych z obozu w Kaliłowie. Część osób zginęła w Husince, część w Białej Podlaskiej, a część w obozie koncentracyjnym na Majdanku w Lublinie.

Chcemy przeniesienia pomnika
 

– Poprzednią właścicielką posesji była pani, której 2 synów zginęło z rąk Niemców. To ona wyraziła zgodę na postawienie pomnika i do zmiany właściciela działki nie było problemu. Teraz sytuacja się zmieniła i jest trudna dla obu stron. Mieszkańcy nie wiedzą, czy mogą swobodnie wejść na prywatną posesję, a właściciel nie może jej użytkować w taki sposób, w jaki by chciał – tłumaczy Krzysztof Borkowski. Jednocześnie podkreśla, że wokół pomnika są opony, kosz na śmieci i inne odpady. Rozwiązaniem byłoby odkupienie części działki, na której stoi pomnik lub przeniesienie go na drugą stronę drogi na działkę wspólnoty. Po zebraniu wiejskim zwróciliśmy się z pismem do wójta gminy o przeniesienie pomnika. Teraz czekamy na konkretne informacje – dodaje sołtys.

– Pomysł mieszkańców Husinki, żeby przenieść pomnik na działkę wspólnoty, nie ma racji bytu. Przede wszystkim dlatego, że działka ma nieuregulowaną sytuację prawną – wyjaśnia Arkadiusz Drąg z bialskiego urzędu gminy. – Jesteśmy jednak po rozmowach z właścicielem działki. Wstępnie wyraził zgodę na wydzielenie i sprzedanie części działki gminie. Wtedy problem parkujących na prywatnej posesji samochodów, a także śmieci wokół pomnika by się rozwiązał. Chcemy ten pomysł przedstawić wojewodzie i liczymy na jego aprobatę. Potrzebna jest zgoda wojewody, bo pomnik jest jednocześnie grobem wojennym, na którym pieczę sprawuje wojewoda. Także, nawet jeśli kupimy część działki, to opieka nad pomnikiem nadal będzie spoczywała na wojewodzie – podkreśla Arkadiusz Drąg.

Z tą opinią nie zgadza się wojewoda lubelski. – Wojewoda lubelski nie posiada informacji i dokumentów pozwalających uznać pomnik za grób wojenny, dlatego też obiekt nie jest wpisany do ewidencji grobów i cmentarzy wojennych oraz nie podlega kompetencji wojewody. W przypadku ewentualnego uzyskania wystarczającego materiału dowodowego i jego pozytywnej oceny zaistnieje możliwość uznania pomnika przez wojewodę lubelskiego za grób wojenny. Jeżeli nastąpiłoby takowe uznanie, decyzje w sprawie obiektu należałyby do Wojewody i Instytutu Pamięci Narodowej – informuje rzecznik prasowy wojewody lubelskiego Agnieszka Strzępka.

Pomnik pozostaje w kompetencji wójta i właściciela posesji
 

Zapytaliśmy więc, kto konkretnie odpowiada za wywóz śmieci przy pomniku w Husince. – Pomnik upamiętniający mieszkańców wsi Husinka (gmina Biała Podlaska), zamordowanych przez Niemców po przeprowadzonej 27 październiku 1942 r. pacyfikacji tej wsi, ma status miejsca pamięci narodowej, dlatego też pozostaje w kompetencji wójta gminy Biała Podlaska. Nie rozstrzyga to jednak w sposób automatyczny kwestii, kto odpowiada za prawidłowe gromadzenie i wywóz śmieci (stare opony i inne odpady) zlokalizowanych przy pomniku. Istotnym czynnikiem jest w tym przypadku fakt, że obiekt znajduje się na posesji będącej własnością osoby prywatnej – stwierdza Agnieszka Strzępka. Przypomina jednocześnie, że korzystanie przez właściciela z nieruchomości ograniczone jest m.in. przez zasady współżycia społecznego. – W tym konkretnym przypadku oznacza to obowiązek takiego korzystania z działki, aby zachowany został porządek w obrębie pomnika i jego najbliższym sąsiedztwie. Obiekt stanowi bowiem ważne miejsce dla społeczności lokalnej, przy tym bardzo ściśle powiązane z jej historią. Poza tym właściciel nieruchomości ma obowiązek zapewnienia utrzymania czystości i porządku przez: zbieranie w sposób selektywny powstałych na terenie nieruchomości odpadów komunalnych zgodnie z wymaganiami określonymi w regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie gminy – przekazuje rzecznik.

CZYTAJ TAKŻE: Będą drogi, kanalizacja i przedszkola. Tak samorządy wsparł Polski Ład

Odkupienie czy przeniesienie?
 

Rzecznik doniosła się również do pomysłu odkupienia przez gminę części działki. Wyjaśnia, że niezbędna jest wówczas zgoda właściciela. – Wywłaszczenie części działki za odszkodowaniem (wówczas nie jest potrzebna zgoda właściciela) może być dokonane, jeżeli cele publiczne nie mogą być zrealizowane w inny sposób niż przez pozbawienie albo ograniczenie praw do nieruchomości, a prawa te nie mogą być nabyte w drodze umowy. W tym konkretnym przypadku, aby podjąć działania w celu wywłaszczenia, należałoby dowieść, że ani nie można pomnika nigdzie przenieść, ani nie można odkupić części działki, na której znajduje się pomnik. Nawet, jeżeli właściciel nie zgodzi się na sprzedaż części działki, to nie jest to wystarczające do wywłaszczenia, gdyż jeszcze trzeba wykazać, że pomnika nie można nigdzie przenieść. Wykazanie tego może okazać się trudne – podkreśla.

Dlatego poza rozważeniem odkupienia części działki, pozostaje do rozważenia przez wójta gminy i społeczność lokalną również przeniesienie pomnika na inne miejsce. – Wówczas pomnik musiałby zostać posadowiony na działce stanowiącej własność gminy i jednocześnie – ze względów na aspekt historyczny – położonej w obrębie wsi Husinka. W przypadku zamiaru przeniesienia przedmiotowego pomnika stanowiącego miejsce pamięci narodowej potrzebna jest zgoda właściciela nieruchomości, Rady Gminy Biała Podlaska, jednak przed podjęciem uchwały przez Radę Gminy niezbędne jest uzyskanie opinii Instytutu Pamięci Narodowej – wyjaśnia Strzępka.

 

Relacja z wydarzeń w 1942 roku Marii Chodyki spisana przez Annę Chodykę:

Latem, 1942 roku, we wsi Husinka doszło do strzelaniny. Uzbrojona grupa (najprawdopodobniej Rosjan) zaatakowała i ostrzelała Niemców. Piotr Panasiuk, żołnierz Wojska Polskiego i mieszkaniec Husinki w tym czasie, wraz z osiemnastoma innymi mieszkańcami pilnował domostw przed ukraińskimi bandami. Atakujący zbiegli przed Niemcami. Okupanci postanowili jednak ukarać mieszkańców wsi, których posądzili o ukrywanie napastników i dostarczanie im żywności. Tej nocy Piotr, nie wrócił więc już do rodziny. Rankiem Niemcy przyszli też po jego żonę i trzy córki. Nie pozwolono im nic zabrać, nawet kocyka dla kilkuletniej Marysi. Olga, żona Piotra, próbowała zatrzymać zdjęcie męża w mundurze, ale kiedy zobaczył to niemiecki żołnierz wyrwał jej z rąk ramkę, rzucił na ziemię i z przekleństwami w ustach podeptał rodzinną pamiątkę. Jednak dramatyczny dzień przygotował więcej nieszczęść.

 

Maria Chodyka, urodziła się w 1939 r., niedługo po wybuchu II wojny światowej. Jej ojciec Piotr Panasiuk był podporucznikiem na bialskim lotnisku, pracował w służbie chroniącej obiekt. Kobieta cudem uniknęła śmierci z rąk Niemców

Wszystkie kobiety i dzieci zebrano w jednym miejscu, gdzie przy płocie siedzieli hitlerowcy z karabinami maszynowymi, czekający na rozkaz do rozstrzelania. Dowódca chodził wokół miejsca i wydawał polecenia. Mówił m.in. jak mają wyglądać jamy, do których trafią ciała zabitych. Wtedy podszedł do niego miejscowy nauczyciel pan Taszkiewicz, który przez cztery godziny przekonywał nazistę do tego, by zmienił zdanie i oszczędził niewinnych ludzi. Po godzinach płaczu i szeptania słów modlitw, okazało się, że "oskarżeni" zostali ocaleni przez mądrego pedagoga. Niestety wszystkich wartujących pechowej nocy mężczyzn zawieziono do obozu koncentracyjnego na Majdanku. Nie dano im nawet chwili, by mogli się pożegnać z żonami i dziećmi. Zanim Niemcy zaatakowali Polskę, Stefan, jeden z trzech braci Panasiuków, pojechał pracować do Zalesia. Dzięki temu ocalał. Piotr i Julian zostali zamordowani w obozie.

Kiedy niemiecki oficer zdecydował się oszczędzić rodzinny wartowników, skierował je do pożydowskiej szkoły w Piszczacu. Tam przez kilka miesięcy pilnowali ich żołnierze ukraińscy. Maria przyznaje, że byli bardzo okrutni. – Pewnego dnia jeden z wojskowych spytał mamę: Czy macie sernyki? Mama myślała, że to woreczki na sery i odpowiedziała, że nie mamy krowy, więc nie mamy też woreczków. Po tym uderzył mamę w twarz, i powiedział, że sernyki to zapałki, a nie woreczki – wspomina pani Maria. – Mamie zaczęła krwawić rana na rozciętym policzku, a my się rozpłakałyśmy”.

CZYTAJ TAKŻE: Uwaga kierowcy! Zmiana organizacji ruchu na rondzie


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama