Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 08:44
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Parczewskie nadleśnictwo z wieloletnimi tradycjami

Ponad sto lat temu, kiedy odradzała się niepodległa Polska, formowały się także pierwsze polskie nadleśnictwa. Taką historię ma właśnie Nadleśnictwo Parczew, które w 2018 r. obchodziło setny jubileusz. Stał się on pretekstem do przybliżenia działalności leśników w Lasach Parczewskich.
Parczewskie nadleśnictwo z wieloletnimi tradycjami
Nadleśnictwo Parczew w 2018 r. obchodziło setny jubileusz. Stał się on pretekstem do przybliżenia działalności leśników w Lasach Parczewskich.

Staraniem nadleśnictwa, w nawiązaniu do jubileuszu, ukazała się ciekawa monografia „Nadleśnictwo Parczew. Historia gospodarki i administracji” autorstwa Grzegorza Sado i Rafała Zubkowicza. Odkrywa ona wiele nieznanych dotąd leśnych tajemnic, związanych z lasami i ludźmi – nie tylko w zielonych mundurach – na tym terenie.

Jak korzystano z lasu?

Dzięki bogactwu dokumentów w Archiwach Państwowych w Radomiu i Radzyniu Podlaskim, w rodzinnych zbiorach i innych źródłach, książka przybliża gospodarkę w tutejszych lasach w XIX, XX i początkach XXI w.

- W publikacji znajdziemy również informacje o tym, jak ludzie korzystali z lasu. Nie chodziło się tam na spacery; w lesie koncentrowało się życie gospodarcze. Z lasu pochodził opał, w Lasach Parczewskich pasano setki krów, a zbieranie grzybów nie było rekreacją, lecz uzupełnieniem domowych spiżarni. Dochodową formą działalności była też dzierżawa stawów i jezior - podkreśla Rafał Zubkowicz, jeden z autorów monografii, dziś pracownik Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.

Tradycje nadleśnictwa sięgają początków XIX w., kiedy na obszarze dawnych borów królewskich zostało utworzone Leśnictwo Parczew. W 1841 roku było ono jednym z trzech rządowych leśnictw guberni podlaskiej z siedzibą w Siedlcach (pozostałe to Łuków i Janów). Przed wybuchem I wojny światowej jednostka zlokalizowana była w niewielkiej wsi Makoszka. Po odzyskaniu niepodległości to właśnie w Makoszce ulokowano polskie już Nadleśnictwo Parczew. W pionierskich warunkach, już na przełomie pierwszej i drugiej dekady pamiętnego listopada 1918 r. do służby wstępowali tu pierwsi leśnicy. W ten sposób odpowiadali na apel tymczasowych władz Królestwa Polskiego, które, przewidując, czym może skutkować bezhołowie panujące w momencie zmiany władzy, polecały przejmować zarząd nad lasami.

Trudne początki

Polscy leśnicy rozpoczynali pracę w warunkach niemal pionierskich. Podległe im lasy zastali w znacznym stopniu wyeksploatowane przez kilka lat okupacji. Niemcy prowadzili ją według schematu: w sąsiedztwie istniejącej stacji kolejowej stawiali tartak, obsługiwany przez jeńców wojennych, a w okolicznych lasach budowali sieć kolejek wąskotorowych. Ok. 1916 r. przy linii kolejowej łączącej Parczew z Lublinem powstał tartak, do którego surowiec dostarczały konne kolejki wąskotorowe o długości ok. 10-12 km. Parczew i kilka powiatów w zakolu Bugu miały nieszczęście znaleźć się pod zarządem wojskowych władz tzw. Ober-Ostu, czego efektem było traktowanie tych terenów jako zaplecza frontu.

Wojsko nie musiało się liczyć z tym, jakie konsekwencje przyniesie wzmożona eksploatacja. Podsumowane po odzyskaniu niepodległości straty w drzewostanach oceniano na 279 ha wyciętych zrębów zupełnych, a plądrownicze pozyskanie co ładniejszych drzew objęło dodatkowe 500 ha. W okresie trzyletnich rządów armii cesarza Wilhelma II na obszarze parczewskiego nadleśnictwa wycięto prawie 200 tys. m³ drewna. Ta liczba nie robi wrażenia dzisiaj, ale tylko dlatego, że dobrze zarządzane parczewskie lasy są znacznie bardziej zasobne. I co najważniejsze - obecne nadleśnictwo obejmuje przeszło dwukrotnie większy areał...

CZYTAJ TEŻ: Ciekawa historia i piękna przyroda. Wybierz się na "Bobrówkę"

Leśnicy-pionierzy zastali nie tylko przetrzebione lasy, ale także zniszczoną infrastrukturę: spalony tartak, zniszczone jeszcze przez Rosjan osady leśne. Główną była siedziba carskiego nadleśnictwa w Makoszce. Franciszek Demidowicz Demidecki, pierwszy polski nadleśniczy, który przybył tu 10 grudnia 1918 r., zastał ją zdemolowaną i ograbioną z wyposażenia oraz dokumentacji. W pokojach, w których miał urządzić biuro i własne mieszkanie – a nawet w suszarni nasion i łaźni – kwaterowali pogorzelcy ze wsi. Trzeba było determinacji i zaangażowania, by w takich warunkach, bez jakichkolwiek środków transportu organizować działalność administracji leśnej - i to na znacznie bardziej rozległym terenie. Nadleśnictwo, prócz głównego kompleksu Lasów Parczewskich, obejmowało również odległe lasy w okolicach Żelizny (30 km) czy później Kąkolewnicy. Podobnie jak II Rzeczpospolita, która scalała ziemie trzech zaborów, tak też i parczewskie nadleśnictwo łączyło lasy różnej proweniencji.

Schronienie dla partyzantów

Najpoważniejszym zadaniem leśników w okresie międzywojennym było zapewnienie drewna wszystkim potrzebującym. W okolicy znajdowało się ok. 30 spalonych wsi, które wymagały odbudowy. Dwudziestoletni jej okres przerwała kolejna wojna, na ziemi parczewskiej naznaczona wyjątkowo aktywnym ruchem partyzanckim i ofiarami - także wśród leśników. We wrześniu 1939 roku okolica była areną dramatu państwa zaatakowanego przez sąsiadów z zachodu i wschodu: żołnierze Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” i zgrupowania Korpusu Ochrony Pogranicza walczyli tu zarówno z siłami niemieckimi, jak i sowieckimi. Od 1941 r. w Lasach Parczewskich zaczęli pojawiać się uciekający z niewoli żołnierze Armii Czerwonej oraz wydostający się z gett Żydzi. Początkowo obie te grupy walczyły o przetrwanie, z czasem przekształcając się w oddziały partyzanckie. Miejscowa ludność, zamieszkująca wsie położone w pobliżu lasów, za aktywność partyzantów i udzielaną pomoc im oraz ukrywającym się Żydom płaciła wysoką cenę. Pacyfikacje niemieckie dotknęły Białkę, Jamy i Makoszkę. 28 marca 1944 r., w odwecie za ostrzelanie patrolu motocyklowego pod Białką, Niemcy spalili leśniczówkę i gajówkę Białka wraz z jej mieszkańcami - rodziną Dawidków i Szelągów. Kilkukrotnie Niemcy organizowali obławy na partyzantów i ukrywających się w lasach Żydów. W czerwcu 1944 r. w rejon Lasów Parczewskich dotarła wykrwawiona 27 Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej. W tym czasie przebywało tu 3,5 tys. żołnierzy 27 WDP AK, ponad 2 tys. partyzantów sowieckich i AL oraz kilkuset ukrywających się Żydów. Ostatnia operacja niemiecka przeciw partyzantom w Lasach Parczewskich rozpoczęła się 17 lipca 1944 r. i przerwało ją nadejście pięć dni później Armii Czerwonej.

Historyczne ciekawostki

Rafał Zubkowicz zwraca uwagę, iż mało które nadleśnictwo w regionie lubelskim to nadleśnictwo państwowe z tak długimi tradycjami. - Dzisiejsze nadleśnictwa na terenie Puszczy Solskiej czy te na wschód od Parczewa powstały z lasów dużych majątków ziemskich. Parczew, jeszcze jako leśnictwo rządowe, zaistniał w początkach XIX w. 100 lat Nadleśnictwa Parczew to 100 lat leśnictwa w niepodległej Polsce - podkreśla współautor książki.

MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: Pospaceruj leśnych duktów szlakiem i poczuj magię Czarnego Lasu

Na uwagę zasługuje bardzo dobrze zachowany zasób dokumentów z okresu międzywojennego, co jest wyjątkiem w skali kraju. W jednym z nich znalazła się m.in. ważna informacja dotycząca munduru leśnego. Do momentu pracy nad książką i przeglądania akt nie było wiadomo, że w 1919 r. ustanowiono mundur leśnika z rogatywką i w kolorze szarym. Warto też zwrócić uwagę na akta z czasów okupacji niemieckiej. Są one również wyjątkowe w skali kraju. Ich stan odzwierciedla wojenne zamieszanie. Z akt dowiadujemy się, jak wyglądał początek okupacji niemieckiej czy też zakończenie działań wojennych. Wyłania się z nich czas wielkiego chaosu i dużej próby dla ludzi pracujących w lasach. Okazuje się, że w początkach wojny mieszkańcy okolic Parczewa robili regularne najazdy na lasy; przyjeżdżało tu po kilkaset furmanek, na które ładowano skradzione drewno. - Nie spodziewałem się , że w dokumentach można będzie coś takiego znaleźć i przeczytać - mówi na koniec Rafał Zubkowicz.

Na pewno warto sięgnąć po tę książkę, bowiem odkrywa jeszcze wiele innych leśnych tajemnic...

W Makoszce, w dawnym miejscu usytuowania nadleśnictwa, zlokalizowany jest „park pamięci”. Przy wejściu do parku leśnicy odsłonili pamiątkowy głaz z tablicą: „W 100-lecie odzyskania niepodległości i utworzenia nadleśnictwa państwowego Parczew”. Budynku nadleśnictwa już nie ma, ale został plac. Na powierzchni ok. 1 ha, obok pozostałego zadrzewienia, pracownicy nadleśnictwa posadzili takie gatunki, jak: klon srebrzysty, lipa, świerk, morwa biała oraz drzewa owocowe: jabłonie, czereśnie, grusze. W miejscu po starych kuźniach i warsztatach stanęła altana z miejscem na ognisko i odpoczynek dla odwiedzjących. „Park pamięci” przypomina, że po odzyskaniu niepodległości to właśnie w Makoszce ulokowano polskie już Nadleśnictwo Parczew. Jego pierwszym nadleśniczym był wspomniany Franciszek Demidecki-Demidowicz, który objął stanowisko 10 grudnia 1918 r. Data ta, ze względu na brak innych aktów powołania, przyjmowana jest za początek Nadleśnictwa Parczew. Po reorganizacji w Lasach Państwowych w 1973 r. siedzibą nadleśnictwa stała się Sosnowica.

CZYTAJ TEŻ: Po Borach Tucholskich to drugi unikalny rezerwat w Polsce. Leży w gminie Kodeń

PRZECZYTAJ: Parczewski Krzywy Las. Osobliwość na skalę Polski


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
News will be here
KOMENTARZE
Autor komentarza: NamorTreść komentarza: Z kostkami jest taki problem, że faktycznie nie wiadomo co brać, osobiście mam kostkę z Bruk bet i sprawdza się świetnie - przetrwała całą zimę bez zmianData dodania komentarza: 17.04.2024, 11:59Źródło komentarza: Rzucał kostką brukową w okna byłej partnerkiAutor komentarza: czyt→ łłOTreść komentarza: Droga Rito: Kim były te Panie i dlaczego nie wiwdziały JAK się zachować. Kłoda Mł. to wieś. 2. Dlaczego pies, jest przetrzymywany w Kojcu. Może niech KTOŚ z Was, wlezie do kojca i pomieszka dwa lata. Wstaczy tydzień. Jest nagonka na wiejski styl życia. Mieszczanie, sobie chcą po wisi łazić, jak po ZofiiLasku. Nie znając i nie będąc znanym. Polecam bajkę o CzrwonymKapturku. Kończy się tak: Gajowy rozcina brzuszek Wilka i wyskakuje żywy Kapturek i Babcia. Pozdrawiam. Nie wiem, tylko, co robi SP. Chyba. A nie, oszukałem Was. I Dzieicko i Babcia, są już w kawałeczkach. Wilków nie ma : D : Ha ha PIW- już Was ostrzegałem, ASF Was niczego nie nauczył.Data dodania komentarza: 17.04.2024, 08:16Źródło komentarza: Obroniła dziecko własnym ciałemAutor komentarza: RitaTreść komentarza: Wlaściciele powinni wysoko karę płacić i odszkodowanie. Bo nie tylko w kłodzie psy latają i sa zagrozeniem na ulicach. Jeden właściciel by zapłacił spora grzywnę i dszkodowanie może wtedy następne właściciele by psy na posesji zamkniętej trzymali.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 19:08Źródło komentarza: Obroniła dziecko własnym ciałemAutor komentarza: lgbtTreść komentarza: Odpadł przez uchwałę czy inni byli lepsi. Jasnowidz jesteś czy co.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 17:09Źródło komentarza: Uchwała anty-LGBT odcięła miasto od pieniędzyAutor komentarza: Mieszkaniec miasta.Treść komentarza: PO wyborach, to mieszkańcy mogą się teraz cmoknąć w czoło. Woda ciepła, zimna i ogrzewanie już na pewno nie stanieją. Bardzo dziękujemy fajnopolakom z Białej za świetny wybór :) :) Teraz dzięki wam spadająca liczba młodych mieszkańców tego miasta będzie malała jeszcze bardziej :)Data dodania komentarza: 16.04.2024, 13:24Źródło komentarza: BIAŁA PODLASKA: Tanieje ciepło, co z czynszami
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama