Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 17 grudnia 2025 04:00
Reklama
Reklama

Historia Koniuszewskich z Kłody Małej jest wciąż żywa

Kilkoro mieszkańców Kłody Małej wraz z proboszczem ks. Józefem Nikoniukiem zmobilizowało się by wspólnie upamiętnić prześladowaną przez władze carskie rodzinę Koniuszewskich, która zginęła tragicznie podczas pożaru stodoły. Koniuszewscy mieli nałożoną wysoką kontrybucję, w wyniku czego stracili cały majątek, nie chcąc pozwolić na chrzest dziecka w wierze prawosławnej popełnili samobójstwo. Rosjanie zadbali o to, by sprawę zatuszować i pochować Koniuszewskich w anonimowym grobie. Jednak, we wsi, gdzie zdarzenia miały miejsce, historia jest wciąż żywa.
Historia Koniuszewskich z Kłody Małej jest wciąż żywa
Kilkoro mieszkańców Kłody Małej wraz z proboszczem ks. Józefem Nikoniukiem zmobilizowało się by wspólnie upamiętnić prześladowaną przez władze carskie rodzinę Koniuszewskich

Autor: Anna Chodyka

- Od kilku lat dbamy o miejsce, gdzie znajdowało się gospodarstwo Koniuszewskich. Wykarczowaliśmy dziko rosnące drzewa i postawiliśmy stodołę, która ma przypominać tragiczną historię Koniuszewskich – mówi Jarosław Kosiński z Kłody Małej.  

Witold Kaczanowicz radny, wyjaśnia, że mieszkańcy chcą upamiętnić Koniuszewskich poprzez wybudowanie wiaty, w starym stylu, tak by kształtem nawiązywała do stodoły tragicznie zmarłej rodziny. - Chcemy by przyjeżdżały tu wycieczki, zatrzymywały się pielgrzymki. W Kłodzie Małej 14 sierpnia w wiejskiej świetlicy jest odprawiana msza i wychodzi pielgrzymka do Kodnia. Od tego roku chcemy by msza była odprawiana w stodole, którą postawiliśmy i by stąd wyruszała pielgrzymka – mówi radny. W grudniu mieszkańcy postawili też dębowy krzyż, w pobliżu pomnika z 1925 r., który upamiętnia rodzinę Koniuszewskich. Dodaje, że w stodole aktywiści chcą umieścić sprzęty z XIX wieku, tak by powstała izba pamięci Koniuszewskich. - Będą tu narzędzie rolnicze, akcesoria z życia codziennego np. kufry czy inne przedmioty. Chcemy by odprawione było w tym miejscu majowe, różaniec czy stacje Drogi Krzyżowej. Jest tu też powieszona na drzewie kapliczka – przekazuje Witold Kaczanowicz. Wskazuje, że na wybudowanie wiaty 5 tys. zł przekazał senator Grzegorz Bierecki, zaproponował też wyświetlanie filmu jego produkcji pt. „ Modlitwa o Polskę. Z ziemi Podlaskiej” traktującego o losach prześladowanych unitów.

Walczyli o unicką wiarę 

- Z przekazów wiedziałam o historii Koniuszewskich, od dziadków, znajomych, ale też rozmawialiśmy o tym w czasie pielgrzymek do Kodnia. Uważam, że są bohaterami, walczyli o wiarę unicką, która wtedy była bardzo prześladowana – podkreśla Ryszarda Kosińska mieszkanka wsi Kłoda Mała.

Z kolei Jarosław Kosiński podkreśla, że władza carska zrobiła wszystko by zatrzeć ślady historii Koniuszewskich, ale przekaz jest wciąż żywy, świadczy o tym chociażby fakt, że na działce tej rodziny nikt się nie pobudował od blisko 150 lat. - Wydaje mi się, że wynika to z godności, jaką darzą mieszkańcy wsi rodzinę Koniuszewskich. Teren został wydzierżawiony parafii na dziesięć lat. W prace przy stodole i budowie wiaty zaangażowanych jest kilka osób – mówi Jarosław Kosiński.

Przypomina też historię rodziny Koniuszewskich. - W czasie prześladowań wiary unickiej w Kłodzie Małej mieszkał Koniuszewski, szlachcic z Dąbrowicy. Miał żonę i dwoje dzieci. Był zaradny, miał dwa konie i znaczne gospodarstwo. Jednak, nie chciał przejść na prawosławie. Dlatego władze carskie nałożyły na niego kontrybucję, miał co tydzień płacić 5 złotych rubli. Sprzedawał, co miał i płacił nałożony wysoki podatek – opowiada Jarosław Kosiński. Dodaje, że kiedy skończyły się pieniądze, Koniuszewski został zabrany do więzienia, gdzie bardzo źle go traktowano, m.in. powybijano mu zęby. - Mimo to, władze carskie nie zmusiły go na przejście na prawosławie. W tej wsi stała sotnia kozacka, więc wieś musiała karmić żołnierzy. Jednak, w pewnym momencie rodzina Koniuszewskich nie miała już nic, ani w domu, ani w stodole. Wtedy przyszedł do nich carski oficer i spytał, czy się zgodzą ochrzcić w wierze prawosławnej córkę. Było to wieczorem w grudniu 1874 r., więc rodzina nie widząc rozwiązania, postanowiła, że ukryją się w stodole, którą podpalą by popełnić samobójstwo. W stodole było zbyt mało słomy by Koniuszewscy całkiem się spalili, więc zaczadzili się, a ich ciała władze carskie albo zakopały na terenie gospodarstwa lub mieszkańcy wsi wywieźli ciała do Dębinki i tam pochowali zmarłych – kończy Jarosław Kosiński.

APEL: Mieszkańcy Kłody Małej szukają specjalisty, który postawi wiatę przypominającą stylem stodoły budowane w XIX wieku, tel. kontaktowy 501560440 radny Witold Kaczanowicz


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama