Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 grudnia 2025 12:01
Reklama
Reklama

Włożyli dyktafon do misia i posłali dziecko do przedszkola

Prokuratura zajmuje się sprawą przedszkolanki, która miała znęcać się nad dziećmi.
Włożyli dyktafon do misia i posłali dziecko do przedszkola
„Przestań wyć! Czego ty beczysz?”, „Zamykaj oczy, bo królika wyrzucę do kosza i się skończy”, „Zejdź z leżaka, bestio ty mała”.

Tak przedszkolanka miała zwracać się do dzieci. Maluchy opowiadają także, że były uderzone. Dlatego sprawę wyjaśnia i prokuratura

Autor: Canva

„Przestań wyć! Czego ty beczysz?”, „Zamykaj oczy, bo królika wyrzucę do kosza i się skończy”, „Zejdź z leżaka, bestio ty mała”. 

Tak przedszkolanka miała zwracać się do dzieci. Maluchy opowiadają także, że były uderzone. Dlatego sprawę wyjaśnia i prokuratura.

Prywatnie i z urzędu

– Wszczęliśmy śledztwo w kierunku fizycznego i psychicznego znęcania się nad dziećmi. Natomiast już pierwsze ustalenia pozwoliły na postawienie zarzutu pani przedszkolance dotyczącego naruszenia nietykalności dziewczynki poprzez uderzanie jej w policzek i głowę. Ściganie tego czynu odbywa się z oskarżenia prywatnego, natomiast zdecydowaliśmy o wszczęciu postępowania z urzędu – powiedziała „Gazecie Wyborczej” Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Bajkolandia to nie bajka

To wszystko miało się wydarzyć w niepublicznym przedszkolu Bajkolandia. Od jakiegoś czasu rodzice 3-letnich dzieci zauważyli, że ich pociechy zaczęły zachowywać się inaczej: bać się, moczyć w nocy. Opowiadały, że zostały uderzone przez jedną z pań i pokazywały, jak to wyglądało.

– Córka płakała z przerwami przez cały dzień, nikt nie reagował. Tylko przedszkolanka podchodziła, pytała się, „dlaczego wyjesz?; przestań wyć”. Córka uspokajała  się jedynie wtedy, gdy pani przedszkolanka dała jej cukierki. Tak, cukierki na zmianę ze smoczkiem – mówi „Dziennikowi Wschodniemu” jeden z ojców.

Matka kolejnego dziecka opowiada „Kurierowi Lubelskiemu”: – Siniał, płakał, prosił, błagał na kolanach „mamusiu, nie idźmy do przedszkola”. Wtedy pomyślałam, że widocznie coś musi być nie tak. Pytałam, co się dzieje, czy ktoś robi mu krzywdę, ale nic nie chciał powiedzieć. Nie wiem, może się bał?

Rozmowy z dyrekcją nic nie dały. Rodzice słyszeli, że to doświadczona nauczycielka. I takimi oskarżeniami czuje się urażona.

Miś z dyktafonem

Dlatego jeden z rodziców włożył do pluszowego misia dyktafon i z taką zabawką dziecko poszło do przedszkola. Nagrało się, jak nauczycielka zwraca się do dzieci. Sprawą teraz zajmuje się także kuratorium oświaty.

Dyrektorka przedszkola z mediami nie rozmawia – jest na urlopie. Ale rodzice zabrali dzieci z tego przedszkola. 

– Mamy nagranie z jednego dnia. Trudno powiedzieć, czy to był ten lepszy, czy gorszy dzień nauczycielki. Jeśli lepszy, to strach pomyśleć, co się działo w te gorsze. Wiemy, że nie tylko nasza córka doznała dużych krzywd, ale inne dzieci też. Dlatego będziemy walczyli o odpowiednią karę dla tej kobiety – dodaje kolejna z matek.

Przedszkole i przemoc

To nie jedyny tego typu przypadek w ostatnim czasie. Sąd w Siedlcach skazał właśnie zakonnicę – przedszkolankę na rok więzienia. To kara za zaklejanie ust, związywanie rąk czy zamykanie w ciemnym pomieszczeniu przedszkolaków z Łukowa.

Z kolei prokuratura w Legnicy w czerwcu wszczęła śledztwo w sprawie kilku nauczycieli przedszkolnych w niepublicznej szkole. Chodzi o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad chłopcami, a także: – ...doprowadzenia (...) podopiecznych oddziału przedszkolnego jednej z niepublicznych szkół – małoletnich poniżej lat 15, w tym 4 chłopców wskazanych imiennie, do poddania się innej czynności seksualnej (…) – podają śledczy.

I zaznaczają, że o tej sprawie powiadomili policję rodzice pokrzywdzonych dzieci.

– Twierdzili, że wychowawcy wyzywają dzieci, poniżają je, straszą, biją i łapią za szyje. Z uzyskanych materiałów wynika, iż niektóre z dzieci mogły być dotykane w miejsca intymne – dodaje prokuratura.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: por. NosTreść komentarza: Dlatego, że po białoruskiej stronie Bugu polskie prawo nie działa, geniuszu.Data dodania komentarza: 18.12.2025, 22:57Źródło komentarza: Łowili na "szarpaka". Muszą zapłacić po blisko 3 tys. złAutor komentarza: Cezary WędkarzTreść komentarza: A dlaczego nie karaja szarpakowcow po Białoruskiej stronie Bugu . Ich też powinien polski sąd ukarać. Polska policja i straż graniczna powinna narobić zdjęć tych szarpakowców po Białoruskiej stronie. Pojechać na Białoruś złapać ich przywieść do Polski i surowo ukarać.Data dodania komentarza: 18.12.2025, 17:44Źródło komentarza: Łowili na "szarpaka". Muszą zapłacić po blisko 3 tys. złAutor komentarza: magister blokersTreść komentarza: A co tam w twojej śmiesznej budzie w Ortelu? Nie rozpadła się?Data dodania komentarza: 18.12.2025, 15:16Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądemAutor komentarza: ???? - maniaku,Treść komentarza: A co trzeba mieć w głowie, aby pochwalać kradzież samochodu?Data dodania komentarza: 18.12.2025, 10:17Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądemAutor komentarza: por. NosTreść komentarza: Przecież powinien mieć zabrane prawo jazdy i ponownie powinien być skierowany na kurs prawa jazdy . Ale najpierw na badania do lekarza . Przecież już w podstwówce uczą dzieci że nie zostawia się w aucie kluczyków i na dodatek włączony silnik . Matko strach na ulicę wychodzić .Data dodania komentarza: 18.12.2025, 08:13Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama