Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:26
Reklama
Reklama
Reklama

Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczanin

Szeregowy Daniel Łosicki od ponad dwóch lat związany jest z 2 lubelską Brygadą OT. Międzyrzeczanin jest od niedawna mistrzem Polski w MMA.
Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczanin
Szeregowy Daniel Łosicki od ponad dwóch lat związany jest z 2 lubelską Brygadą OT. Międzyrzeczanin jest od niedawna mistrzem Polski w MMA

Źródło: 2LBOT

Jako terytorials służbę pełni w Bezwoli (pow. radzyński) w 23 Batalionie Lekkiej Piechoty. Prywatnie jest studentem 3 roku pielęgniarstwa. Z zamiłowania Daniel jest sportowcem.

- Zamiłowanie do sportu zaczęło się, gdy miałem 16 lat. Na pierwszy trening do klubu sportowego w Międzyrzecu Podlaskim poszedłem wraz z moim dobrym kolegą. Zaczęliśmy od taekwondo, a po roku przerzuciłem się na mieszane sztuki walki. Początkowo trenowałem dla siebie, by poprawić kondycję i zdobyć umiejętności z samoobrony. Później skupiłem się na współzawodnictwie, zacząłem regularnie trenować w dobrych klubach i uczyć się od doświadczonych zawodników. To zaowocowało tym, że w październiku tego roku w 11. Mistrzostwach MMA Polska wywalczyłem złoto – mówi szer. Daniel Łosicki.

Z wojskiem związał się w 2022 roku. - Chciałem zobaczyć, jak wygląda służba w wojsku i czy dam radę – przyznaje mistrz MMA. Jego uwagę przykuły informacje w mediach dotyczące WOT. - Postanowiłem więc spróbować swoich sił w tej formacji. Na tą decyzję dodatkowo wpływ miał mój świętej pamięci dziadek, który zawsze zwracał się do mnie „panie kapitanie” - wspomina szeregowy.

O służbie w WOT mówi, że kształtuje ważne cechy charakteru. - Uczy odporności na stres, pewności siebie i szacunku do innych. Można tu poznać wartościowych ludzi i uczyć się od nich. I to właśnie najbardziej cenię w WOT. Już szkolenie podstawowe było świetną okazją, aby popracować nad sobą i rozwijać cechy takie jak cierpliwość, wytrwałość, samodyscyplina, determinacja – mówi szer. Daniel Łosicki i zapewnia, ze szeregi wojskowe nie są tylko dla sportowców.

Na razie swoich planów życiowych nie wiąże zdecydowanie z zawodową służbą w wojsku, choć jej nie wyklucza. - Moi przełożeni zaszczepili we mnie zamiłowanie do wojska zawodowego i poważnie to rozważam – mówi, choć przyznaje, ze pierwszym jego wyborem jest pielęgniarstwo. - Zresztą wiedzę z pielęgniarstwa z powodzeniem będę mógł wykorzystać w wojskowości np. w wojskowej służbie zdrowia – dodaje.

Obecnie realizuje się w formacji WOT jako radiotelegrafista, a sportowo jako mistrz MMA. (źródło: 2LBOT)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Andrzej 21.11.2024 10:33
Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.

Grant 20.11.2024 19:21
Wszystko fajnie, ale dobrze by bylo, gdyby ten mlody czlowiek najpierw nauczyl sie czym jest doroslosc w ramach odpowiedzialnosci za wlasna rodzine - zone, dzieci i to na wlasny rachunek. Potem, jak sprawdzi sie jako mezczyzna mozna rozpaczac rojenia o bohaterstwie, wojsku, okopach i braterstwie. Tak, rojenia, gdyz nikt zw zdecydowanej wiekszosci tych "herosow" wypowiadajacych sie w mediach nigdy nie widzial prawdziwej wojny. Tym ludziom wojna jawi sie jako cos romantycznego, wznioslego. Tymczasem wojna jest czyms zupelnie odwrotnym od ich rojen. Poza tym tego typu podejscie do tych spraw jest jedna z przeklenstw Polski i przyczynkiem do upadku I oraz II RP. Polak - jest zdolny umierac nawet dla pochwaly. Poklepac po plecach, opowiedziec bajke o "rycerzach Jedi" z dawnych czasow i juz nastepny "heros" gotowy do szpanerstwa. Wojna drogi Panie i sluzba na tej wojnie to ostatecznosc i to nie romantyczna przygoda - tylko brud, smrod, krew, smierc, jek konajacych i wyjacych z bolu, strach i samotnosc.

Bartek 21.11.2024 09:01
Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama