Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:27
Reklama
Reklama
Reklama
Nie składają broni

Debata na temat transportu trwa teraz na parlamentarnych posiedzeniach i w zaciszach gabinetów

Protestujący, którzy 12 maja zgromadzili się nieopodal przejścia granicznego w Dorohusku, zostali zmuszeni do tego, aby rozwiązać swoje zgromadzenia i zejść z blokady. Nie oznacza to jednak, że walka o ten ważny dla polskiej gospodarki sektor zakończyła się. - Oczekujemy od strony rządowej, aby w końcu usiadła z nami do stołu i porozmawiała o problemach, które sygnalizujemy od bardzo dawna. Protesty nie rozpoczęły się przecież wczoraj – mówił w czasie ostatnich konsultacji z przedstawicielami ministerstw Rafał Mekler, prezes Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu.
Debata na temat transportu trwa teraz na parlamentarnych posiedzeniach i w zaciszach gabinetów
Spotkanie przedstawicieli ministerstw infrastruktury oraz pracy, rodziny i polityki społecznej z przedstawicielami branży transportowej. Konsultacje zorganizował wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.

Źródło: Anna Strzyżak / kancelaria Sejmu

Zeszli z granicy, ale nie na tarczy

W czasie spotkania, które na prośbę przedstawicieli branży zwołał wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak podkreślono, że rozwiązania protestu transportowcy nie rozpatrują w kategoriach porażki. 

- W transporcie robi się często dwa kroki do przodu i jeden krok wstecz. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Najpierw zarabiamy jakieś pieniądze, a później trzeba nagle naprawić samochód lub ponieść jakieś nieprzewidziane wydatki. To normalne. Odwołanie protestu traktujemy bardziej jako etap pewnego większego procesu. Działamy dalej – podkreślił Mekler.

W rozmowach wziął udział również Marcin Potapczuk i przedstawiciele Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników w Białej Podlaskiej.

– Naszym celem jest informowanie rządzących i opinii społecznej o sytuacji, jaka ma teraz miejsce, o nierównej konkurencji przewoźników na europejskim rynku. Po prostu pilnujemy swego biznesu. I wprawdzie protest na granicy polsko-ukraińskiej się zakończył, ale nie wykluczamy innych form, np. pikiety pod sejmem. Przygotowujemy też pismo do ministerstwa w związku z umową o transporcie drogowym między UE a Ukrainą, która liberalizuje warunki przewozów. Naszym zdaniem dziś jest już bezzasadna – zapowiada przewoźnik.

Poszczególni przedsiębiorcy starają się ze sobą współpracować i mówić w ważnych dla nich sprawach jednym głosem. Starają się też walczyć o postulaty przedstawicieli innych branż. Dzisiaj na sytuację w gospodarce narzekają nie tylko przewoźnicy. W przyszłość patrzą z niepokojem także górnicy, rolnicy czy leśnicy. 

- Dzieje się tak dlatego, że problemy, o których ciągle mówimy, mają bardzo szeroki wymiar. Dotyka nas na pewno polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Już wkrótce, bo w 2027 roku wejdzie w życie podatek ETS2, który podniesie znacząco ceny paliwa. Nie mówi się też o wpływie pakietu Fit for 55, który także wpłynie na koszty prowadzenia działalności. Będziemy zmuszeni do ponoszenia dodatkowych opłat w związku z emisją CO2. Wątpliwości budzi też Krajowy Plan Odbudowy. W niektórych tzw. kamieniach milowych, czyli warunkach, jakie spełnić musi polskie państwo zapisano np. że otrzymamy pieniądze na kolej, ale pod warunkiem, że zwiększy się siatka płatnych dróg dla ciężarówek – mówił o niektórych tylko aspektach Mekler.

Podkreślał również, że zmieniły się warunki, na jakich producenci czy hurtownicy powierzali firmom swoje ładunki. 

- Nie funkcjonujemy już w oparciu o kontrakty, ale warunki spotowe. Co to oznacza? Wygrywa ten, kto zgodzi się jeździć za niższą cenę. I w tym momencie pojawiają się przewoźnicy z Ukrainy. Dyktują nieakceptowalne dla nas ceny. Nie jesteśmy w stanie zejść do tego samego czy niższego poziomu, ponieważ ponosimy koszty związane z wymienionymi wcześniej czynnikami – wyjaśnił przewoźnik.

Problemy znane od dawna. Gorzej z rozwiązaniami

Przewoźnicy skarżą się, że ukraińskie przedsiębiorstwa ponoszą ułamek kosztów, które zmuszeni są ponosić nasi transportowcy. Drożyzna dotyka ich we wszystkich obszarach, począwszy od obciążeń związanych z kosztami pracy, poprzez ubezpieczenie OC/AC pojazdów, a skończywszy na chociażby ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej przewoźnika. 

- Ukraińskie firmy przewozowe funkcjonują teraz na nieograniczonym rynku pracownika. Warto wyjaśnić, że teraz z Ukrainy można wyjechać w trzech przypadkach – jeśli dana osoba ukończyła 65. rok życia, jeśli ma minimum troje dzieci na utrzymaniu bądź posiada orzeczenie o chorobie psychicznej. A to przekłada się oczywiście na nieograniczony dostęp firm do tanich pracowników. Z drugiej strony funkcjonuje na Ukrainie lista firm, między innymi transportowych, dzięki którym można uniknąć służby w wojsku i walki na froncie. Tak więc presja pracowników jest ogromna. Niektórzy kierowcy są w stanie pracować za 400 euro miesięcznie – wyjaśniał parlamentarzystom Mekler.

Rozmowy na temat sytuacji w branży prowadził też ostatnio w Brukseli wiceminister Stanisław Bukowiec. Przedstawiciel polskiego Ministerstwa Infratsruktury spotkał się z europosłami z Litwy, Łotwy, Estonii, Niemiec i Polski. Rozmowy koncentrowały się na trudnej sytuacji polskiej branży transportu międzynarodowego, związanej ze skutkami funkcjonowania Umowy UE z Ukrainą.

- Ta umowa skutkuje między innymi nieograniczonym wpływem przewoźników z Ukrainy na rynek Unii Europejskiej. Prowadzi to oczywiście do nieuczciwej konkurencji dla przewoźników unijnych, w tym polskich – podkreślił w czasie rozmów wiceminister Bukowiec.

Swoje spostrzeżenia sygnalizował też Magdzie Kopczyńskiej, dyrektor generalnej Komisji Europejskiej ds. transportu i mobilności. W czasie rozmów z nią Bukowiec przypomniał, o niezwykle istotnym dla polskich przedsiębiorców, zagadnieniu wsparcia finansowego sektora transportu międzynarodowego.

- Wymiana tachografów na urządzenia inteligentne kolejnej generacji to dodatkowe obciążenie, które w tych trudnych warunkach musi zostać zrekompensowane polskiej branży transportowej. Mam nadzieję, że komisja podzieli nasze postulaty – wyraził nadzieję Bukowiec. 

Zdolny programista potrzebny od zaraz! Trzeba naprawić e-kolejkę

Warto również odnotować, że na przełomie kwietnia i maja miały miejsce również kolejne rozmowy z ukraińską stroną - wicepremierem, ministrem rozwoju gmin i terytoriów Ukrainy Oleksiiem Kulebą oraz towarzyszącym mu wiceministrem Serhijem Derkachem. W czasie spotkania, poza zagadnieniami dotyczącymi transportu, poruszono także sprawy dotyczące przyszłej odbudowy Ukrainy. 

Przedstawiciele polskiego ministerstwa podkreślili, że Polska jest gotowa na to, aby pełnić rolę głównego hubu logistycznego. 

- Posiadamy nie tylko największą liczbę lądowych przejść granicznych z Ukrainą wśród wszystkich państw UE, ale również wysokowydajną infrastrukturę do nich prowadzącą - ocenił wiceminister Bukowiec.

Odniósł się także, do zawartej w czerwcu 2022 r., umowy liberalizującej zasady transportu drogowego pomiędzy Unią Europejską i Ukrainą.

- Była to forma wsparcia ze strony Unii Europejskiej, w tym Polski, udzielona w obliczu nałożenia przez Rosję blokady ukraińskich portów morskich – uważa Bukowiec. 

Jednocześnie zaznaczył, że funkcjonowanie umowy doprowadziło do znacznego zachwiania równowagi na rynku przewozów drogowych pomiędzy UE a Ukrainą. 

- Konieczne są pilne, wspólne działania, aby tę równowagę przywrócić do stanu sprzed 2022 r. W taki sposób, aby polscy przewoźnicy mogli wykonywać co najmniej 40% międzynarodowych przewozów drogowych z uwzględnieniem polsko-ukraińskiej granicy. Musimy przywrócić wyrównaną i uczciwą konkurencję na rynku przewozów drogowych i zminimalizować różnice, jakie widoczne są w kosztach prowadzenia działalności transportowej – podkreślił sekretarz stanu. 

Także w czasie tego spotkania podniesiony został problem opóźnień, które wynikają z wadliwie działającego systemu e-kolejki. Polscy przewoźnicy, o czym wspominaliśmy zresztą wielokrotnie, narzekają na fakt, że nie mogą przekroczyć granicy w wyznaczonym dniu, ponieważ zupełnie nieoczekiwanie pojawiają się przed zarejestrowanym pojazdem ukraińskie ciężarówki. 

Zasadnicze pytanie brzmi jednak, czy te wszystkie analizy i złożone deklaracje przyniosą jakikolwiek wymierny skutek. Cóż – przekonamy się o tym zapewne już wkrótce. 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama