Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 29 kwietnia 2024 14:47
Reklama
Reklama

RADZYŃ PODLASKI: Muszą zapłacić ponad 30 tys. zł byłemu najemcy

Sąd nakazał ZGL zapłacić ponad 30 tys. zł byłemu najemcy lokalu usługowego znajdującego się w jej zasobach. To dodatkowe obciążenie dla spółki, która sama jest w finansowych tarapatach.
 RADZYŃ PODLASKI: Muszą zapłacić ponad 30 tys. zł byłemu najemcy

Autor: pixabay.com

Wyrok zapadł w ostatnich tygodniach, ale dotyczy sprawy z 2013 roku. Wówczas miasto wypowiedziało najemcom da lokale pod działalność usługową przy ul. Ostrowieckiej. - Wówczas dostaliśmy polecenie wypowiedzenia umów dwóm najemcom. Jeden z nich zażądał zwrotu pieniędzy przeznaczonych na tzw. ulepszenie lokalu. Nie było to dostosowanie pomieszczeń, ale właśnie ulepszenie - wspomina Marek Niewęgłowski, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej. - Sposób przeprowadzenia tych tzw. ulepszeń nie był konsultowany za moich czasów. Miałem duże wątpliwości co do sposobu rozliczenia tych nakładów, dlatego zasugerowałem ówczesnym władzom miasta, ze kwestię roszczeń najemcy powinien rozstrzygnąć sąd.
Sprawa ciągnęła się kilka lat. Wyrok zapadł w tym roku i jak mówi dyrektor Niewęgłowski, jest ostateczny.

Spółka musi zapłacić najemcy kwotę ponad 30 tys. zł. – Ja osobiście mogę zapewnić, że od czasu, jak jestem dyrektorem, na tzw. ulepszenia lokali podpisuję z najemca umowy. Tam jest określony zakres prac uzgodniony z ZGL i ich koszt. Jest też tak klauzula, że te prace wyczerpują roszczenia najemcy, a w momencie rozwiązania umowy najmu, przeprowadzone zmiany w lokalu przechodzą na własność ZGL – mówi Marek Niewęgłowski.
Sprawa zapłaty to jednak niestety tylko dodatkowe obciążenie dla spółki, która z roku na roik wykazuje zadłużenie. – Z opłat czynszowych zaległości wynoszą 256 tys. zł, z czego  215 tys. zł dotyczy zaległości w płaceniu powyżej trzech miesięcy – mówi dyrektor.
Sytuacja jest o tyle zła, że spółka ma już problemy z regulowaniem własnych zobowiązań, a większości dłużników nie jest w stanie w żaden sposób nakłonić do wywiązania się z płatności. – Dzwonimy do dłużników, odwiedzamy ich w domach. Dochodzi już do sytuacji, gdzie zaczepiamy ich na ulicy, jeśli się spotykamy, by przypomnieć o zaległości i zaprosić na rozmowy do siedziby spółki. Niestety w większości z niewielkim skutkiem – przyznaje dyrektor.

Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 10

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama