W 1916 r. z Woskrzenic Małych na Syberię zesłano siedemnaście rodzin. Represje objęły również Jana Kałużyńskiego wraz żoną Katarzyną, jej siostrę Annę Kalitkę oraz ich ojca Szymona Kalitkę. Kałużyńscy i Kalitkowie trafili do miejscowości Mechowy Priwał, ok. 170 km od Omska. Po 6 latach umożliwiono im powrót. Anna nie mogła jednak wyjechać z mężem i dziećmi, gdyż był Rosjaninem. Do wyboru miała zostawić ukochanego i jedno z dzieci lub żyć w miejscu, które nie było do końca jej domem. Zmarła, kiedy dziewczynka miała sześć lat. Za życia wspominała o murowanym domu z sadem, jaki Szymon Kalitka miał w Białej Podlaskiej i w którym się wychowywała.
Nadia pierwszy raz przyjechała do Polski pięć lat temu, w ramach akcji umożliwiającej zesłańcom spędzenie tu świąt Wielkanocnych. Trafiła do małżeństwa Rybczyńskich, którym opowiedziała o dziejach swoich bliskich. Ci pojechali do Woskrzenic Małych, z których pochodzi babcia Nadii, Anna z domu Kalitka. Tam zaczęli pytać także o rodzinę Kałużyńskich, gdyż siostra Anny, Katarzyna wyszła za mąż za Jana Kałużyńskiego.
Niestety, poszukiwania stanęły w miejscu. Okazało się, że Jan, jego żona Katarzyna, ich dzieci oraz Szymon Kalitka, którzy mieli wrócić z zesłania, nigdy nie dotarli do Woskrzenic. Z archiwum w Omsku wynika, że Kłodzie Dużej mieszka Anna Kalitka, która może być spokrewniona z zesłańcami. 97-letnia obecnie kobieta nie przypomina sobie jednak pokrewieństwa z Kalitkami. Inne próby poszukiwania krewnych w Woskrzenicach i okolicy nie dały rezultatu. Nadia mieszka 170 km od Omska. Obecnie jest na emeryturze, przez całe życie zawodowe była księgową.
Wszystkie osoby, które mogą pomóc w odnalezieniu rodziny Nadii proszone są o kontakt ze Stanisławem Kałużyńskim tel. 606-640-040
Napisz komentarz
Komentarze