Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 grudnia 2025 13:19
Reklama
Reklama

Reperowanie poprzez likwidowanie? Likwidują Zarząd Dróg Powiatowych

Z końcem maja przestanie funkcjonować Zarząd Dróg Powiatowych. Zgodnie z decyzją radnych miejsce ZDP zajmie odpowiedni referat w powiecie. Dyskusja nad kwestią likwidacji ZDP wzbudziła duże emocje u radnych, odbiła się też echem wśród obecnych i byłych pracowników jednostki.
Reperowanie poprzez likwidowanie? Likwidują Zarząd Dróg Powiatowych
Były dyrektor ZDP Adam Wawryniuk uznał, że opinia publiczna powinna poznać prawdziwe – jego zdaniem – fakty dotyczące zwłoki w ogłoszonym przetargu

Autor: Anna Kondraciuk

Głównym argumentem opowiadających się za likwidacją ZDP była kwestia niewłaściwego funkcjonowania jednostki, brak należytego nadzoru nad zadaniami oraz niewywiązywanie się z powierzonych obowiązków. Starosta Janusz Kobyliński przypominał podczas sesji rady powiatu, fakt zwolnienia dyscyplinarnie poprzedniego dyrektora jednostki wobec którego – jak poinformował – toczy się postępowanie Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.

Głosy "za", głosy "przeciw"
 

– Musimy naprawić zarząd dróg, przejąć obowiązki zarządcy, stworzyć referat, którego kierownik będzie sprawował nadzór nad zarządem dróg – wyjaśniał podczas kwietniowej sesji starosta Janusz Kobyliński. Przypominał również, że zarząd dróg nie wywiązywał się ze swoich obowiązków, czyli z przeprowadzania przetargów i nadzorowania bieżącego utrzymania dróg, remontów czy zakupów sprzętów i udostępniania usług.

– Dokładnie 23 grudnia 2020 r. z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych dostaliśmy pieniądze. Ówczesny dyrektor do czerwca 2021 r. nie ogłosił nawet przetargu na zakup sprzętu. W połowie czerwca pan dyrektor dostał polecenie na piśmie, by w ciągu 14 dni ogłosił przetarg. Tego nie zrobił. Dostał naganę z wpisem do akt. Wtedy my przejęliśmy to zadanie. Uważam, że ze stratą finansową, bo sprzęt bardzo podrożał, a kupiliśmy go dopiero w grudniu 2021 r – wyjaśnił Janusz Kobyliński.

Argumentację starosty poparli radni Marian Waszczuk i Bożena Niedzielak. – Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby ktoś wykonywał pracę za kogoś. Starosta nie może wykonywać od 2 lat zadań dyrektora, coś jest nie tak. Musimy podjąć trudną, bolesną decyzję, ale nie może być tak, że starosta i wicestarosta pracują za dyrektora – mówiła na sesji Bożena Niedzielak.

Czytaj też: Nowe wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy

Z decyzją o likwidacji ZDP nie zgodziła się natomiast radna Iwona Muder, która uznała ją za bardzo złą. – Już kilka miesięcy temu pan starosta jako jedyny był za likwidacją jednostki. Było też utrudnianie pracy i brak współpracy. O problemach było wiadomo od dawna, zarząd powiatu nie reagował przez dwa lata – ripostowała Iwona Muder. Radna przypomniała też, że o zakupach sprzętu monitowała praktycznie cały zeszły rok, podkreśliła, że obecnie zakupiony sprzęt nie może być w pełni eksploatowany bowiem, trzeba dokupywać do niego kolejne brakujące części. Zarzuciła też zarządowi powiatu blokowanie działań pełniącej obowiązki dyrektora.

Ostatecznie radni zdecydowali jednak o likwidacji ZDP. 8 radnych opowiedziało się za tą decyzją, 3 wstrzymało się od głosu (Wanda Frączek, Dorota Kozłowska i Paweł Czmoch,) przeciw była natomiast jedynie Iwona Muder. Na sesji zabrakło Marka Gromadzkiego, Waldemara Kity i Michała Soszyńskiego.

"Opinia publiczna powinna poznać prawdziwe fakty"
 

Dość szybko na wypowiedziane podczas sesji zarzuty pod adresem kierownictwa i pracowników ZDP, zareagował były już dyrektor jednostki – Adam Wawryniuk, który przesłał do zarządu powiatu i radnych pismo z wyjaśnieniami. Odniósł się w nim min. do zarzutu zgodnie z którym, to z jego winy nie zrealizowano w optymalnym czasie przetargu na zakup maszyn dofinansowanych w ramach RFIL. Wawryniuk przypomniał, że wspomniany wniosek opiewał na kwotę 1.800.000 zł. – Na ten cel zostało nam przyznane dofinansowanie w kwocie 1 mln zł, brakujące 800 tys. zł. zobowiązał się dołożyć pan starosta – informuje Adam Wawryniuk.

Były dyrektor uznał, że opinia publiczna powinna poznać prawdziwe – jego zdaniem – fakty dotyczące zwłoki w ogłoszonym przetargu.  "To starosta Janusz Kobyliński przez pół roku, mimo zapewnień i ustaleń, nie zabezpieczył brakujących do realizacji zamówienia 800 tys. zł i z tego też powodu nie zgadzał się na zakup tego sprzętu" – wyjawił Adam Wawryniuk. "Organizację przetargu starosta zlecił mi przygotować w trybie pilnym dopiero w lipcu 2021 r (...). Przedstawiłem staroście pełną specyfikację techniczną i oferty do zapoznania, sprawdzenia i ewentualnego przedyskutowania. Nie wiem, czy zapoznał się z przygotowanymi ofertami i specyfikacją, ale nakazał mi ogłosić przetarg. (...) Przetarg ogłosiliśmy, w przetargu otrzymaliśmy oferty na w sumie 1.600.000 zł. Niestety, Starosta nie wyraził zgody na proponowane ceny, tym samym kazał unieważnić przetarg i mimo, że sam polecił unieważnić przetarg, teraz to mi zarzuca brak ogłoszonego przetargu. Dodatkowo publicznie twierdzi, że zawyżyłem ceny maszyn i wybierałem najdroższe sprzęty – co jest oczywiście całkowitą bzdurą. Tak jak wspomniałem, kwestia specyfikacji i wyceny została przedstawiona staroście jeszcze przed ogłoszeniem przetargu. (...) Trudno mi zrozumieć, a tym bardziej wyjaśnić dlaczego starostwo nie zgodziło się na zakup wspomnianego sprzętu za kwotę ustaloną w przetargu – czyli o 200 tys. zł mniej niż kwota wstępnie założona w planowanym budżecie." – wyjaśnił Adam Wawryniuk. W swoim piśmie były dyrektor ZDP przypominał, że po unieważnieniu przetargu sprawą zajął się wicestarosta, który jego zdaniem, zakupił w kolejnym przetargu maszyny o wiele droższe od proponowanych w pierwszym przetargu w dodatku nie odpowiadające specyfikacji, przez co nie mogą być właściwie używane i eksploatowane.  

Karany czy nie karany?
 

Były dyrektor ZDP odniósł się też do zarzutu, zgodnie z którym wobec niego „toczy się postępowanie Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i Prokuratury Rejonowej w Siedlcach” oraz że był już karany i ma zarzuty prokuratorskie. "(...)Po raz kolejny starosta publicznie mnie znieważa - mówiąc nieprawdę. (…)  Mimo moich wezwań na piśmie do zaniechania zniesławiania mnie czyni to nadal, publicznie znieważa mnie, zarzucając mi karalność i sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy. (…) Nie zostały mi postawione jak dotąd żadne zarzuty, a postępowanie, które się toczy jest jedynie postępowaniem wyjaśniającym. Powtarzam, że do tej pory, żadne z wymyślonych przez starostę Janusza Kobylińskiego zarzuty nie zostały mi postawione, a wręcz uchylane są kolejne wymysły starosty" – ripostuje Adam Wawryniuk.

Kto "położył" ZDP?
 

Wawryniuk odniósł się również do zarzutu, zgodnie z którym pracownicy ZDP nie wywiązywali się ze swoich obowiązków. "Publicznie nazywanie pracowników ZDP, kolokwialnie mówiąc, nierobami, również mnie dotyczy. Starosta został powołany w trakcie mojej kadencji jako dyrektora ZDP, pracował ze mną niecały rok. Nie jest więc tak, że "przez dwa lata wykonywał za mnie pracę". Przetargi i dofinansowania, którymi chwalą się teraz pan starosta i radni to są moje wnioski, moje przetargi, moje roboty. Moje i mojego zespołu, którego starosta nie uszanował i pozbył się. Czy ktoś zadał sobie pytanie dlaczego odchodzi trzon firmy? Odszedł kierownik działu technicznego, jeszcze w ubiegłym roku. Teraz odchodzi księgowa i pełniąca obowiązki dyrektora, osoby najbardziej kompetentne w tej firmie. Takim postępowaniem starostwo "położyło" ZDP. (...) Jakie pojęcie starosta ma o drogownictwie? Z tego co mi wiadomo jest z wykształcenia prawnikiem. A pan wicestarosta? Wuefistą, sadownikiem? (…) Znając też atmosferę współpracy ze starostą, wyobrażam sobie w jakim stresie pani pełniąca obowiązki dyrektora musiała pracować i wcale nie dziwię się, że nie wystartowała w ogłoszonym konkursie" – dodał na zakończenie Wawryniuk.

Pismo z wyjaśnieniami byłego dyrektora ZDP datowane jest na 16 maja, w adnotacji czytamy prośbę, zgodnie z którą nadawca chciałby, by jego treść została odczytana na najbliższej sesji rady powiatu, a co za tym idzie została poddana pod refleksję mieszkańców powiatu.

Czytaj też: Mieszkańcy mają obawy, że droga podzieli miejscowość


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZamów prenumeratę tygodnika Słowo Podlasia na 2026 rok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: por. NosTreść komentarza: Dlatego, że po białoruskiej stronie Bugu polskie prawo nie działa, geniuszu.Data dodania komentarza: 18.12.2025, 22:57Źródło komentarza: Łowili na "szarpaka". Muszą zapłacić po blisko 3 tys. złAutor komentarza: Cezary WędkarzTreść komentarza: A dlaczego nie karaja szarpakowcow po Białoruskiej stronie Bugu . Ich też powinien polski sąd ukarać. Polska policja i straż graniczna powinna narobić zdjęć tych szarpakowców po Białoruskiej stronie. Pojechać na Białoruś złapać ich przywieść do Polski i surowo ukarać.Data dodania komentarza: 18.12.2025, 17:44Źródło komentarza: Łowili na "szarpaka". Muszą zapłacić po blisko 3 tys. złAutor komentarza: magister blokersTreść komentarza: A co tam w twojej śmiesznej budzie w Ortelu? Nie rozpadła się?Data dodania komentarza: 18.12.2025, 15:16Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądemAutor komentarza: ???? - maniaku,Treść komentarza: A co trzeba mieć w głowie, aby pochwalać kradzież samochodu?Data dodania komentarza: 18.12.2025, 10:17Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądemAutor komentarza: por. NosTreść komentarza: Przecież powinien mieć zabrane prawo jazdy i ponownie powinien być skierowany na kurs prawa jazdy . Ale najpierw na badania do lekarza . Przecież już w podstwówce uczą dzieci że nie zostawia się w aucie kluczyków i na dodatek włączony silnik . Matko strach na ulicę wychodzić .Data dodania komentarza: 18.12.2025, 08:13Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama