Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 3 maja 2024 15:06
Reklama
Reklama

Biała Podlaska: Stalin w zupie, czyli historia wysiedlonych w komiksie

Rozmowa z Mieczysławem Skalimowski, o jego najnowszym komiksie "Dzieniewicze", w którym opowiada bardzo osobistą, rodzinną historię swojej matki. Mimo przedstawienia trudnych, wojennych czasów, znajdziemy w nim nie tylko momenty wzruszające do łez, ale też zabawne anegdoty.
Biała Podlaska: Stalin w zupie, czyli historia wysiedlonych w komiksie

O swoim najnowszym komiksie mówi Pan "dzieło mojego życia"...

Tak go traktuję. To dla mnie najważniejszy komiks jaki zrobiłem. Włożyłem w niego całe serce i mnóstwo pracy.

Mógłby Pan nakreślić fabułę?

Przed II wojną światową wioska Dzieniewicze leżała w granicach Polski – 50 km na południe od Grodna i 50 km na wschód od Białegostoku. Tam urodziła się moja mama i mieszkała ze swoją rodziną. Najpierw w 1939 r. ten teren zajęli Sowieci, potem w 1941r.  przyszli Niemcy, w czasie okupacji młodzież wywozili na przymusowe roboty na teren III Rzeszy. Zabrali też moją mamę, wówczas piętnastoletnią dziewczynę i zawieźli ją do Prus Wschodnich,  m.in. w okolice Olsztyna, gdzie musiała pracować u kolejnych "bauerów". Kiedy tereny Prus zostały w 1945 r. "wyzwolone" przez Sowietów, to ci robotnicy przymusowi zostali przewiezieni do kołchozu utworzonego w okolicach Konigsberga i tam jeszcze kilka miesięcy pracowali, już "dobrowolnie" na rzecz Związku Radzieckiego. Mimo tego, udało się mamie szczęśliwie wrócić do domu, ale  Dzieniewicze już zostały ponownie zajęte przez Armię Czerwoną. Tą polską wieś jak i całe dawne kresy przyłączono do Związku Radzieckiego, a granica została poprowadzona 1,5 km od rodzinnego domu mojej mamy. I tak moi przodkowie zostali "obywatelami sowieckimi".

Czy można powiedzieć, że komiks to hołd złożony matce?

Tak, to mój pomnik postawiony dla niej. To jedyne co mogę zrobić, by przedłużyć pamięć o niej, na przyszłe pokolenia. "Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie".

Twórcy często fabularyzują swoje dzieła, czy historia ze Stalinem w zupie jest autentyczna?

Tak, jak najbardziej!. Kiedy byłem mały, mama to zdarzenie chętnie opowiadała. To jedna z historii, jaką najlepiej zapamiętałem.

Cały wywiad przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 11/2018

Anna Chodyka


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama