Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 19 grudnia 2025 14:37
Reklama
Reklama

Brak zeznań z Włoch opóźnia finał procesu

Minęło ponad 5 lat od czasu, gdy na granicy w Koroszczynie utknął transport z tygrysami wiezionymi z Włoch do Rosji. Tymczasem trwający od dwóch lat w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej proces w tej sprawie, będąc niemal na finiszu trafił na przeszkodę, która nie pozwala go zakończyć. Sąd już kolejny miesiąc czeka na zeznania świadków z Włoch.
Brak zeznań z Włoch opóźnia finał procesu
Trwający w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej proces w sprawie tygrysów, będąc niemal na finiszu trafił na przeszkodę. Sąd czeka na zeznania świadków z Włoch

Autor: Joanna Danielewicz

Proces w sprawie zajścia na przejściu granicznym w Koroszczynie w 2019, gdy utknął tam transport z tygrysami wiezionymi z Włoch do Rosji zbliża się do końca. Sąd czeka na odezwę z Włoch.  – Z korespondencji prowadzonej z prokuraturą w Rzymie wynika, że 22 lutego tego roku został przesłuchany drugi ze świadków, natomiast pierwszy świadek został przesłuchany w październiku 2024 roku. Czekamy w tym momencie na odezwę z Włoch. Ne wiemy, czy strona włoska dokona tłumaczenia dokumentów, czy sami będziemy musieli wykonać tę czynność. W tym momencie jak się wydaje, całość materiału dowodowego została zgromadzona – informowała ponad miesiąc temu SSR Barbara Wójtowicz.

Posiedzenie przerwano do 11 kwietnia w nadziei, że do tego czasu dokumenty z Włoch dotrą i będzie się można z nimi zapoznać. Niestety po raz kolejny sąd poinformował przybyłych na rozprawę, że sytuacja się nie zmieniła. 

– Na dzień dzisiejszy prokuratura włoska nie pochyliła się nad moim pytaniem co do tego czy w związku z wykonaniem Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego i przesłuchaniem świadków, akta sprawy zostały przez nich wysłane do Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej. Na ten moment nie udzielono nam na powyższe odpowiedzi. W związku z tym rozprawę przerywamy ponownie – mówiła na kwietniowym posiedzeniu sędzia Wójtowicz.

Pełnomocnik polskich weterynarzy nie kryje, że czeka na dokumenty z Włoch z zainteresowaniem. Zeznania składał bowiem włoski lekarz weterynarii, który przygotowywał dokumenty weterynaryjne dla transportu oraz osoba, która miała już na granice Polski z Białorusią dostarczyć oryginały części z nich.  – Liczymy na to, że ta odpowiedzialność, którą w pełnym zakresie miała strona włoska za przygotowanie i zorganizowanie transportu, zostanie ujawniona - mówi mec. Adam Szkodziński, obrońca granicznych lekarzy weterynarii. – Nieprawidłowości za sposób organizacji tego transportu ponoszą w pełnym zakresie Włosi. Takie są po prostu fakty i liczę że w tych zeznaniach to zostanie po prostu ujawnione.

Prokuratura  w toczącym się procesie oskarża dwóch weterynarzy granicznych, dwóch włoskich kierowców i Rosjanina. Weterynarz graniczny Jarosław Nestorowicz oskarżony jest o niedopełnienie obowiązków, natomiast Eugeniusz Karpiuk, który bezpośrednio dokonywał kontroli weterynaryjnej na granicy, ma te same zarzuty i dodatkowo zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Obaj weterynarze uważają, że są niewinni, chcą występować pod pełnymi nazwiskami i nie chcą utajniać wizerunku. Od początku uczestniczą w kolejnych rozprawach sądowych, stawiając się na większości z nich.

Osoby, które uczestniczyły w transporcie zwierząt, czyli Włosi i Rosjanin, oskarżone są o znęcanie się nad zwierzętami poprzez niezapewnienie odpowiednich warunków w trakcie podróży, doprowadzenie do ich cierpienia i pogorszenia ich dobrostanu. Nie przyznają się do winy. Oskarżeni obcokrajowcy dotąd ani razu nie pojawili się na sali rozpraw. Ich wersję wydarzeń znamy z wyjaśnień złożonych w czasie postępowania i odczytanych przez sąd na pierwszej rozprawie. Przed sądem w Białej Podlaskiej reprezentują ich pełnomocnicy. 

– Mam na bieżąco kontakt z klientem. Kontaktuje się i pyta o postęp rozprawy. Nie widziałem dotąd powodów do stawiennictwa osobistego mojego klienta, gdyż złożył obszerne wyjaśnienia do akt sprawy. Poza tym w obecnej sytuacji geopolitycznej nie wiem czy w ogóle jego stawiennictwo byłoby możliwe – mówi mec. Błażej Więcław, pełnomocnik Rosjanina, Rinata V. 

Zdaniem mec. Więcława, wszystko sprowadza się do oceny czy jego klient był organizatorem transportu. – W mojej ocenie on organizatorem nie był. On jechał za transportem, asystował mu. Organizatorem jest firma transportowa i to ona odpowiada za transport. Środek transportu został dopuszczony przez organy włoskie i przez włoskiego lekarza weterynarii. Nie widzę więc w tej sprawie odpowiedzialności mojego klienta. On reprezentował odbiorcę i baczył, by po drodze tej przesyłce nic się nie stało. To firma transportowa ponosi odpowiedzialność – prezentuje stanowisko obrońca Rosjanina.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZamów prenumeratę tygodnika Słowo Podlasia na 2026 rok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: por. NosTreść komentarza: Dlatego, że po białoruskiej stronie Bugu polskie prawo nie działa, geniuszu.Data dodania komentarza: 18.12.2025, 22:57Źródło komentarza: Łowili na "szarpaka". Muszą zapłacić po blisko 3 tys. złAutor komentarza: Cezary WędkarzTreść komentarza: A dlaczego nie karaja szarpakowcow po Białoruskiej stronie Bugu . Ich też powinien polski sąd ukarać. Polska policja i straż graniczna powinna narobić zdjęć tych szarpakowców po Białoruskiej stronie. Pojechać na Białoruś złapać ich przywieść do Polski i surowo ukarać.Data dodania komentarza: 18.12.2025, 17:44Źródło komentarza: Łowili na "szarpaka". Muszą zapłacić po blisko 3 tys. złAutor komentarza: magister blokersTreść komentarza: A co tam w twojej śmiesznej budzie w Ortelu? Nie rozpadła się?Data dodania komentarza: 18.12.2025, 15:16Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądemAutor komentarza: ???? - maniaku,Treść komentarza: A co trzeba mieć w głowie, aby pochwalać kradzież samochodu?Data dodania komentarza: 18.12.2025, 10:17Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądemAutor komentarza: por. NosTreść komentarza: Przecież powinien mieć zabrane prawo jazdy i ponownie powinien być skierowany na kurs prawa jazdy . Ale najpierw na badania do lekarza . Przecież już w podstwówce uczą dzieci że nie zostawia się w aucie kluczyków i na dodatek włączony silnik . Matko strach na ulicę wychodzić .Data dodania komentarza: 18.12.2025, 08:13Źródło komentarza: Chciał zażartować. Teraz odpowie przed sądem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama