Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 05:27
Reklama
Reklama
Reklama
Nowinki technologiczne w Żabcach

Konie w panice, nieboszczyk w rowie. Pierwsze wypadki samochodowe w na bialskich drogach

Jesienią 1909 roku mieszkańcy Żabców pod Międzyrzecem Podlaskim patrzyli w niebo na przelatujący balon, ale to nie on najbardziej ich zaniepokoił. Prawdziwe kłopoty sprowadzały na wieś pierwsze samochody, które płoszyły konie, rozjeżdżały drób, a podczas jednego pogrzebu sprawiły nawet, że trumna wylądowała w rowie.
Konie w panice, nieboszczyk w rowie. Pierwsze wypadki samochodowe w na bialskich drogach
Na przełomie XIX i XX wieku automobil był w Królestwie Polskim nowinką techniczną, która wywoływała skrajne reakcje – od zachwytu po strach. Pierwsze pojazdy tego typu pojawiły się w Warszawie w latach 90. XIX wieku, a jeszcze w 1903 roku w całym Królestwie zarejestrowano ich zaledwie kilkanaście

Źródło: Wikipedia

W naszym cyklu Wieści z minionej niedzieli przypominamy dawne relacje publikowane w Gazecie Świątecznej – tygodniku ukazującym się w każdą niedzielę w latach 1881–1939, który łączył funkcję poradnika gospodarczego i kroniki życia codziennego ludu wiejskiego.

W numerze z 3 października 1909 roku gazeta opublikowała list z okolic Międzyrzeca Podlaskiego. Jego autor wspominał o balonie przelatującym nad wsią Żabce, ale tematem „powietrznej żeglugi” zajmowaliśmy się już w innej części naszego cyklu. Dziś skupimy się na drugiej części tej relacji – o pierwszych samochodach na drodze bitej Warszawa–Brześć.

Balony i samochody

O parę wiorst od wsi Żabiec pod Międzyrzecem na Podlasiu przelatywał dnia 23 września o godzi nie 8-éj rano balon z umocowanym u dołu na linach koszem. Był to balon dawnego kształtu, nie taki jak Cepelina, którego rysunek był w Gazecie. Leciał przy słabym wietrzyku z jesiennego wschodu na zachód, jakby prosto do Warszawy. W słońcu wydawał się koloru szaro-żółtego.

W tych wsiach, nad któremi wprost przelatywał, musiano widzieć, ilu tam było podróżnych w koszu, bo lecieli niezbyt wysoko. Kiedym patrzał na ten balon, owładnęła mną jakaś tęsknota, dlaczego to niemożna spróbować téj powietrznéj żeglugi. Mówiłem sobie w duchu: Winszuję wam, powietrzni żeglarze! Szybujcie dalej w błękitach, bo to zapewne o wiele przyjemniej, niż jechać samochodem.

Nam w Żabcach samochody dobrze są znane i dały się nieraz we znaki, bo wieś naszą przecina droga bita od Warszawy do Brześcia-Litewskiego, i niejednemu już z nas samochód psa zabił, kurę przejechał, albo konie spłoszył, aż wóz przewróciły. Raz był nawet bardzo przykry wypadek. Wieźli zkądciś ludzie nieboszczyka w trumnie, wtém dopędził ich samochód, koń przestraszony rzucił się w bok, a że rowy w tém miejscu są głębokie, więc wóz się przewrócił, trumna spadła, wieko się odemknęło i nieboszczyk wypadł z trumny do rowu.

Koń największym wrogiem automobilu

Na przełomie XIX i XX wieku automobil był w Królestwie Polskim nowinką techniczną, która wywoływała skrajne reakcje – od zachwytu po strach. Pierwsze pojazdy tego typu pojawiły się w Warszawie w latach 90. XIX wieku, a jeszcze w 1903 roku w całym Królestwie zarejestrowano ich zaledwie kilkanaście. Początkowo był to więc symbol luksusu, dostępny jedynie arystokracji i zamożnym ziemianom.

Nowe pojazdy szybko stały się przedmiotem publicznej debaty. Kurier Warszawski w 1907 roku ostrzegał, że „przerażony koń jest największym wrogiem automobilu” – i faktycznie, spłoszone zwierzęta powodowały wiele groźnych wypadków. Na prowincji chłopi traktowali samochód jako zagrożenie dla podstaw ich bytu, bo utrata konia mogła oznaczać ruiny całego gospodarstwa. W prasie ludowej automobil określano nieraz „diabelską machiną”, która burzy spokój wsi i zagraża bezpieczeństwu na drogach.

Do 1909 roku brakowało jakichkolwiek regulacji dotyczących ruchu samochodowego – kierowcy nie potrzebowali prawa jazdy ani egzaminów, a przepisy ograniczające prędkość jeszcze nie istniały. Dopiero wtedy wprowadzono pierwsze przepisy rejestracyjne i obowiązek tablic. Mimo to liczba samochodów rosła w szybkim tempie. W 1906 roku w całym Królestwie Polskim zarejestrowanych było około 200 pojazdów, głównie w Warszawie i Łodzi, a w 1913 roku – już ponad 3 tysiące. Po odzyskaniu niepodległości rozwój motoryzacji przyspieszył: w 1924 roku Polska miała 7 tys. samochodów, w 1931 roku ponad 30 tys., a tuż przed wybuchem II wojny światowej – około 45 tys.

Wzrost liczby automobilów wymusił wprowadzanie kolejnych regulacji. Pojawił się obowiązek uzyskiwania prawa jazdy, rejestracji pojazdów i ograniczeń prędkości – w terenie zabudowanym nie wolno było jechać szybciej niż 15 km/h. Mimo to doniesienia o wypadkach stawały się coraz częstsze. Prasa pisała nawet, że „automobil więcej śmierci sieje niż wódka” – podkreślając, jak wielkim wyzwaniem dla bezpieczeństwa publicznego stała się ta techniczna nowość.

Winszuję wam, powietrzni żeglarze! Szybujcie dalej w błękitach, bo to zapewne o wiele przyjemniej, niż jechać samochodem” – napisał do Gazety świątecznej niejaki J. M. z okolic Międzyrzeca Podlaskiego

Wieś przy wielkim trakcie

Wieś Żabce, dziś należąca do gminy Międzyrzec Podlaski, leży przy dawnym trakcie bitym łączącym Warszawę z Brześciem Litewskim. Była to jedna z głównych dróg Królestwa Polskiego – szlak handlowy i wojskowy, prowadzący na wschód ku granicy Imperium Rosyjskiego i dalej w stronę Kijowa czy Petersburga. Szczególne znaczenie miał Brześć, gdzie carat rozbudował potężną twierdzę graniczną. Jej obecność sprawiała, że droga warszawsko-brzeska była stale uczęszczana: przemieszczali się nią żołnierze, urzędnicy, kupcy, a z początkiem XX wieku także pierwsze automobile.

Bliskość Międzyrzeca Podlaskiego, ważnego lokalnego ośrodka handlowego, sprawiała, że nowinki techniczne docierały tu szybciej niż w głąb Podlasia. Miasto pełniło rolę ośrodka handlowego, słynęło z jarmarków, na które przyjeżdżali kupcy z Lublina, Brześcia i innych miast regionu. Wieśniacy z okolic sprzedawali tam masło, len czy drób, dzięki czemu nawet odleglejsze wsie miały styczność z miejskim handlem i technicznymi nowinkami.

Żabce w XIX wieku należały do parafii unickiej w Drelowie – miejsca tragicznie zapisanego w pamięci mieszkańców. To właśnie tam w 1874 roku carskie wojsko krwawo rozpędziło unitów broniących świątyni. Wydarzenia te utrwaliły w świadomości okolicznej ludności głęboką nieufność wobec carskiej administracji i wszystkiego, co wiązało się z jej ingerencją. Na przełomie XIX i XX wieku wieś liczyła kilkaset mieszkańców, żyjących głównie z rolnictwa i hodowli. Dla nich automobile przecinające drogę z Warszawy do Brześcia były symbolem innego świata – bogatego, miejskiego i obcego, który wkraczał w ich codzienność nie zawsze z pożytkiem.

Stodoła folwarczna w Żabcach pod Międzyrzecem Podlaskim. Powstała pod koniec XIX wieku; źródło: ogrodowy.minigo.pl

Więcej tekstów z cyklu Wieści z minionej niedzieli:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama