Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 4 maja 2024 11:10
Reklama
Reklama

Powiat bialski: Miłość do koni łączy z malarską pasją

Życie Wiktora Gryglasa od prawie 24 lat związane jest z janowską stadniną. Tam codziennie, od 6:00 do 18:00, opiekuje się najmłodszym przychówkiem SK Janów Podlaski. Młode konie nazywa swoimi dziećmi, pamięta imię każdego z kilkudziesięciu źrebaków, którymi się zajmuje. Wie za ile, komu i kiedy został sprzedany dany koń. W przerwie obiadowej chwyta za pędzel i maluje. Na jego obrazach można podziwiać m.in słynną klacz Pianissimę, którą Wiktor Gryglas opiekował się od pierwszych dni jej życia.
Powiat bialski: Miłość do koni łączy z malarską pasją

Jest masztalerzem, czyli starszym stajennym mającym nadzór nad personelem i powierzonymi końmi. Do jego zadań należy m.in. sprawdzanie stanu ich zdrowia oraz ogólna opieka nad wszystkimi końmi w stadninie. Wiktor Gryglas choć jest przedstawicielem ginącego dzisiaj zawodu, świetnie odnajduje się w tej roli. Nosi długie sarmackie wąsy i zna odpowiedź na każde pytanie dotyczące historii janowskiej stadniny. Do tego posiada niesamowite poczucie humoru.

Gdy jego żona zachorowała i zmarła, musiał sam zająć się trojgiem dzieci. Doczekał się też pięciorga wnucząt.  Pracę w stadninie zaczął w 1995 roku, kiedy rozwiązano zakład "Jedność". – Kiedy firma, w której pracowałem jako ślusarz zakończyła działalność, za namową znajomych, pracujących w stadninie, rozpocząłem pracę tutaj. Konie od zawsze były częścią mojego życia. Konno jeździł mój dziadek, który służył w Legionach Piłsudskiego, mój ojciec, ja również już od 55 lat jeżdżę, a moi bracia hodują konie. To moja pasja i nie wyobrażam sobie życia bez tych zwierząt – opowiada Wiktor Gryglas.

Jak sam mówi, w siodle się urodził, a jego życie od kilkudziesięciu lat związane jest z tymi mądrymi zwierzętami.Wcześniej w wieku kilkunastu lat wyjechał do szkoły na Pomorzu, gdzie ukończył zasadniczą szkołę budowy okrętów, pracował na statku, później przeniósł się do Łodzi, następnie jako malarz pracował w Białej Podlaskiej. Jak mówi zjeździł całą Polskę i chwytał się wszelkich możliwych zawodów. Wrócił jednak do rodzinnego Nowego Pawłowa. Pochodzi z inteligenckiej rodziny, a w każdym pokoleniu było co najmniej kilku nauczycieli. – Pewnie ta moja dobra pamięć zapisała się w genach – śmieje się masztalerz. Jego pamięć rzeczywiście zasługuje na podziw, potrafi bez zastanowienia podać konkretne informacje na temat sprzedaży każdego konia nawet sprzed kilkunastu lat. Historię stadniny ma w małym palcu. 

Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 7

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Milusiek 18.02.2019 14:21
Pan Witek to najlepszy masztalerz w całej stadninie ?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama