Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 16 grudnia 2025 22:17
Reklama
Reklama

Gmina Konstantynów: Czy opryski zabiły pszczoły?

W kilku gospodarstwach rolnych na terenie gminy Konstantynów i Leśnej Podlaskiej wyginęły pszczoły. W sumie z kilkudziesięciu uli. Pszczelarze podejrzewają, iż ponieśli straty, gdyż jeden z sadowników robił opryski środkami ochrony roślin w nieodpowiednim czasie.
Gmina Konstantynów: Czy opryski zabiły pszczoły?

Rafał Fijoł z Komarna Kolonii w gminie Konstantynów stracił osiemnaście pszczelich rodzin 2 maja. Przyznaje, że inni pszczelarze z okolicy także odnotowali straty. Kiedy zobaczył, iż z każdym dniem coraz więcej pszczół pada i nie zostaje wpuszczonych do ula powiadomił Powiatowy Inspektorat Weterynaryjny w Białej Podlaskiej. Z związku z tym, 3 maja, do jego gospodarstwa przyjechała inspekcja i pobrała próbki by zbadać, co było powodem wyginięcia pszczół. Właściciel pasieki został powiadomiony, iż wyniki prawdopodobnie będą znane po miesiącu.

Mężczyzna pszczelarstwem zajmuje się od dwudziestu siedmiu lat i ma w sumie 58 uli. Pszczoły wyginęły w 18 ulach. Jego zdaniem pozostałe pasieki nie zostały zniszczone, gdyż znajdują się w innym miejscu. - Wydaje mi się, że upadek pszczół może wynikać ze stosowania środków ochrony roślin w nieodpowiednich godzinach. Na szkoleniach uczono mnie, że spryskiwanie sadów czy rzepaku powinno się odbywać od 18 do 6 rano, a w tym przypadku ktoś się pospieszył i zrobił oprysk w godzinach wcześniejszych – wyjaśnia Rafał Fijoł. I dodaje, że w tym czasie sad kwitł, podobnie jak kaszka znajdująca się na jego terenie, więc to przyciągnęło pszczoły, które po przebywaniu na spryskanych roślinach zmieniły zapach i nie zostały wpuszczone do uli, a same nie są w stanie przeżyć, więc padły. Po pięciu dniach pszczelarz zrobił przegląd i zobaczył, że w dodatku wiele z pszczół nie wróciło do ula. Podobna sytuacja zdarzyła się w dwóch gospodarstwach w Zakalinkach, a także we wsi koło Serpelic.

- My pszczelarze walczymy, by oprysk zaczynał się dopiero od godziny 19 lub później. Pszczoła po oprysku nie zostaje wpuszczona do ula, a sama nie przetrwa jednej nocy – zaznacza Rafał Fijoł. Nie ukrywa też, że słyszał o przemycaniu środków ochrony roślin z Białorusi i Ukrainy, które mają silniejsze i dłuższe działanie, ale wyklucza, by w okolicy ktoś z nich korzystał.

Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 21

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaZamów prenumeratę tygodnika Słowo Podlasia na 2026 rok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama