Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 14:15
Reklama
Reklama
Reklama

Biała Podlaska: Niemoralna propozycja, czy zwykły żart

Przed sądem w wydziale karnym stanął Artur K., weterynarz z powiatu parczewskiego, którego prokuratura oskarża o działanie na szkodę interesu publicznego. Weterynarz myśląc, że dzwoni do rolnika, zadzwonił do dziennikarza i zapytał, czy ma pobierać krew od świni, czy podmienić próbki do badań.
Biała Podlaska: Niemoralna propozycja, czy zwykły żart

W Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej, 11 października ruszył proces weterynarza. Chodzi o zdarzenie z 10 września 2018 roku, kiedy to weterynarz, myśląc, że dzwoni do rolnika z gminy Podedwórze, zadzwonił do dziennikarza Wspólnoty Parczewskiej, który nosi takie samo nazwisko, jak rolnik. Weterynarz spytał: - Mamy u pana pobrać krew. Podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? Dziennikarz rozmowę nagrał, napisał artykuł, poinformował wojewodę lubelskiego i organa ścigania. Teraz weterynarz tłumaczy się z całego zajścia przed sądem.

Artur K. na terenie powiatu parczewskiego był wyznaczony do wykonywania czynności urzędowych związanych ze zwalczaniem ASF. Przed sądem odmówił składania wyjaśnień w sprawie. Odpowiadał jedynie na pytania swojego pełnomocnika. Stwierdził, że nie kwestionuje, że rozmowa, jaką nagrał dziennikarz miała miejsce. – Chodziło o gospodarstwo, w którym była tylko jedna sztuka ( świnia – przyp. red.) przeznaczona do likwidacji. Ta sztuka była łapana i kłuta w przeciągu dwóch miesięcy cztery razy. Była też kłuta tego dnia (10 września) rano, a w środku dnia dowiedziałem się, że będzie dodatkowe pobieranie. Chodziło tylko i wyłącznie o zaoszczędzenie stresu zwierzęciu. Krew pobierana jest 20-centymetrową igłą z okolic serca. To dla zwierzęcia niebezpieczny i bolesny zabieg – tłumaczył weterynarz. Dodał, że normalnie, gdy w stadzie jest więcej świń, badanie jest rozłożone na różne sztuki, natomiast tam, gdzie hodowane jest jedno zwierzę, za każdym razem to ono poddawane jest zabiegom. – Nie było żadnych złych intencji w tej propozycji – dodaje weterynarz.

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 15 października


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

On 16.10.2019 10:44
Czy weterynarze nie mają za grosz empatii.Jak ktoś taki może być lekarzem skoro ból zwierzęcia jest mu obojętny.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama