Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 7 maja 2024 01:55
Reklama
Reklama

Ludzie stąd: Wilk morski z Kodnia

Jan Panasiuk znany jest z organizacji ognisk w Kodniu, na które zaprasza gości z Polski i zza granicy a także prawosławnych i katolików oraz zespoły ludowe z Podlasia i Białorusi. Ma wielu znajomych, gdyż przez lata pływał na statkach niemal po całym świecie. Pracował też w morskiej stoczni gdyńskiej, dawniej im. Komuny Paryskiej.
Ludzie stąd: Wilk morski z Kodnia

Rodzice marynarza: Maria z domu Charko oraz Michał poznali się na jednej z zabaw, we wsi Zalewsze, w której mieszkali przed wojną i w czasie jej trwania. Ojciec Marii był zastępcą sołtysa. Do jego zadań należała kontrola okolicy. Miał zaledwie 42 lata, gdy podczas obchodu został postrzelony przez nieznanych sprawców i zmarł po kilku godzinach. Rodzina została bez mężczyzny, który by wspierał i chronił ją w trudnych powojennych latach. Dlatego 17-letnia Maria razem ze swoim dziewiętnastoletnim narzeczonym Michałem postanowili się jak najszybciej pobrać.

Michał urodził się w 1926 roku i pochodził z zamożnej familii, która miała duże gospodarstwo rolne. Ślub odbył się w 1945 r.  Niestety młodzi nie nacieszyli się długo szczęściem i spokojem. W 1947 r. dostali nakaz wysiedlenia w ramach akcji „Wisła”. Dostali na spakowanie zaledwie dwie godziny, stąd nie zabrali wiele. Na miejscu dostali dom bez okien i drzwi. By mieć za co żyć zbierali to co zostało po zbiorach na pegeerowskich polach. W 1948 r. umarła mama Marii, która ciężko chorowała. Niedługo po tym na świat przyszedł Jan Panasiuk. Urodził się w domu z zakrytymi prowizorycznie oknami i drzwiami, które przepuszczały zimno. Przy porodzie pomagała Anastazja, mama Michała. Dzięki temu narodziny przebiegły bez poważniejszych powikłań. Niestety, kilka miesięcy później mały Jaś wszedł na gorący garnek z ziemniakami. Poparzony trafił na dłuższy czas do szpitala. Blizny na brzuchu zostały mu do końca życia.- Rodzice bardzo tęsknili za rodzinnym stronami. Jednak możliwości powrotu nie było. Dopiero po śmierci Józefa Stalina w 1953 r. sytuacja się polepszyła - wspomina Jan Panasiuk. 

Na Podlasie wrócili w 1958 r. Ze względu na to, że majątek ojca został rozgrabiony, zdecydowali się osiedlić w gospodarstwie należącym do mamy Jana. - Do domu wracałem z mamą, gdyż tato pojechał innym pociągiem by dopilnować bagażu. Mieliśmy do wyboru tylko wagony towarowe, którymi były przewożone zwierzęta. Było w nich bardzo zimno, nie mieliśmy też nic do jedzenia ani do picia, jedynie kawałek suchego chleba – opowiada mieszkaniec Kodnia. Po powrocie zamieszkali w starym domu krytym strzechą. Kiedy padało, woda lała się do izby. Jan od najmłodszych lat pomagał rodzicom w gospodarce. Gdy zaczął chodzić do szkoły podstawowej w Zabłociu, nie miał zbyt dużo czasu na naukę po lekcjach, gdyż w domu zawsze było dużo pracy do wykonania. Później poszedł do bialskiej zawodówki, zapisał się też do orkiestry dętej. Grupa zawsze grała podczas pochodów 1 maja, a także w czasie innych uroczystości m.in. w Lublinie i Janowie Podlaskim. W czasie ferii i wakacji Jan zaczął również urządzać potańcówki w rodzinnej wsi. By rozbawić towarzystwo grali z kolegą na gitarze i akordeonie. Na jednej z takich zabaw poznał swoją przyszłą żonę Lubę. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechał do Gdyni, gdzie podjął pracę w stoczni. - Zacząłem pracę na stanowisku montera kadłubowego, następnie przeszedłem wszystkie szczeble. Byłem spawaczem, brygadzistą, mistrzem, a także starszym mistrzem produkcji. Za dobrze wykonywaną pracę zostałem odznaczony krzyżem srebrnym i złotym, a także innym orderami i dyplomami – wylicza Jan Panasiuk. (...)

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 14 stycznia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Walentyna Pawelec 03.07.2020 15:55
Miło czytać o swoich ziomkach. Z genealogii wsi Żelewsze (Zalewsze), o której można przeczytać na mojej stronie internetowej w zakładce "Żelewsze", dodam ciekawostkę. Pana Jana Panasiuka (o którym artykuł) prapradziadka (Jan Panasiuk ur.1816. zm.1893) brat rodzony (Joachim Panasiuk ur.1828 zm.1909) wraz z żoną (Antonina z d. Mieleszczuk) wybudował w Żelewszu w 1900 r. kapliczkę. Na jej miejscu od 2012 stoi nowa. Walentyna Pawelec

Reklama
Reklama
Reklama
News will be here
KOMENTARZE
Autor komentarza: czyt→łłOTreść komentarza: Zwierzęta boją się Wilków. I o jak dobrze, że na niektórych osiedlach, są KANAŁY komunikacji, pieszym. Prawo przejścia. Kiedy zaś są tylko płoty, jeszcze jakieś nierozmyślne, a przemyślne. Tych łosi, pewnie, było więcej. Młodziaki odłączają się później, a mają tak, że migrują. Widziałem sarny w środku wsi. Z powodu wilków. Ale, że z powodu Straży Miejskiej (wiejsko miejskiej?). Ogarnijmy się, nie przejeżdżajmy Jeży (itp). Zobaczyć Łosia. Jak WenecjaData dodania komentarza: 06.05.2024, 15:42Źródło komentarza: Zabłąkane łosie skonały na ulicyAutor komentarza: czy→łłOTreść komentarza: Kiedy Ludzie, czegoś potrzebują, Pojawia się, tajemnicza i niespodziewana. Bociany? Te już nie odlecą. Dobro i Zło, są związane, nawet definicją, jeśli wiesz, o czym piszę.Data dodania komentarza: 06.05.2024, 15:33Źródło komentarza: Kochają bociany i dają im dom. Niezwykłe miejsce w RakowiskachAutor komentarza: Wieś PodlaskaTreść komentarza: Pewne osoby ... nie potrafiły w przeszłości w wielu sytuacjach zachowywać się z empatią do innych ludzi, więc współczuję teraz zwierzętom pod ich nieszczęsną "opieką".Data dodania komentarza: 06.05.2024, 00:27Źródło komentarza: Kochają bociany i dają im dom. Niezwykłe miejsce w RakowiskachAutor komentarza: kibicTreść komentarza: ośmieszacie tylko klub i miasto, sportowo i organizacyjnieData dodania komentarza: 05.05.2024, 14:33Źródło komentarza: Szósty mecz bez wygranej z rzęduAutor komentarza: KrzysztofTreść komentarza: Rozpiska zlotu jest fatalna, żadnej reklamy, plakatu, co będzie na tym WORD ? Chyba sobie daruję.Data dodania komentarza: 03.05.2024, 23:04Źródło komentarza: Rozpoczęcie sezonu motocyklowego. Znamy plan wydarzenia
Reklama
Reklama
News will be here
Reklama